23 Układ w Al-Hudajbija

23.1 Muzułmanie wyruszają do Mekki

Po tym, jak rozwój wypadków na Półwyspie Arabskim zaczął sprzyjać muzułmanom, a misja muzułmańska zaczęła odnosić sukces, nadszedł czas na zatwierdzenie prawa muzułmanów do oddawania przez nich czci Bogu w meczecie mekkańskim Al-Haram. O sześciu lat drogę do Kaby i Świętego Meczetu zagradzali bałwochwalcy.
Pewnego razu Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) ujrzał we śnie siebie wraz z towarzyszami w Świętym Meczecie. Prorok wziął klucze do Kaby, a muzułmanie okrążyli ją i odprawili pielgrzymkę, po czym jedni ogolili głowy, a inni skrócili włosy. Po tym, jak powiadomił o tym śnie towarzyszy, uradowali się, i pomyśleli że będzie im dane w tym roku wejść do Mekki. Następnie przekazał im, że zamierza pielgrzymować i polecił im, by przygotowali się do podróży. Arabowie z Medyny oraz Beduini zostali wezwani do wyruszenia wraz z nim, choć wielu koczowników pozostało.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) oczyścił ubranie, wsiadł na wielbłądzicę, a na czas swojej nieobecności władzę nad Medyną przekazał Ibn Umm Maktumowi bądź Numajli al-Lajsiemu. Wyruszył w poniedziałek, na początku miesiąca zu al-kada szóstego roku hidżry, a towarzyszyło mu tysiąc czterystu lub tysiąc pięciuset ludzi, w tym żona Umm Salama. Nikt nie posiadał broni, poza tą, którą zwykle zabierano w podróż.
Gdy Kurajszyci usłyszeli o wyprawie Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), zwołali naradę, na której zdecydowali o niedopuszczeniu muzułmanów do Świętego Domu wszelkimi środkami.

23.2 Droga jest zablokowana

Po tym, gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) dotarł wraz z całą grupą do miejsca zwanego Zu al-Hulajfa, nakazał przystroić zwierzęta ofiarne, a następnie wszedł w stan uświęcenia, by ludzie w Mekce mieli gwarancję jego pokojowych zamiarów. Wysłał także wywiadowcę z plemienia Chuza’a, by ten zbadał dalszą drogę do Mekki. Gdy wyprawa zbliżała się do Usfan, zwiadowca powrócił i przekazał wiadomość, że na drodze do Mekki stoi duży oddział sojuszników kurajszyckich pod dowództwem Kaba bin Lu’ajja, a wojownicy są gotowi do walki. Wówczas Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) poradził się towarzyszy:
– Jak uważacie, czy powinniśmy ruszyć na nich i wziąć ich do niewoli? Jeśli Kurajszyci nie ruszą im z pomocą, to tamci zostaną sami i poniosą porażkę, jeśli natomiast Kurajszyci postanowią ich wesprzeć, dojdzie do bitwy. Czy też chcecie, byśmy odwiedzili ten Dom, a walczyli tylko wtedy, gdyby nam to uniemożliwiono?
– Bóg i Jego Wysłannik wiedzą lepiej – odpowiedział Abu Bakr. – Przybyliśmy tu jako pielgrzymi, a nie wojownicy, jednakże kto do Domu nas nie dopuści, z tym walczyć będziemy.
Ostatecznie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) postanowił uniknąć walki. Następnie pewna osoba z plemienia Banu Kab przekazała mu, że Kurajszyci zatrzymali się w Zu Tuwa, a dwustu jeźdźców pod dowództwem Chalida bin al-Walida stacjonuje w dolinie Kura al-Ghamim, na głównej drodze z Medyny do Mekki. Chalid przygotował się do walki, ustawiając swoich kawalerzystów naprzeciw wiernych. Gdy zobaczył, jak muzułmanie odprawiają modlitwę południową, kłaniając się i czyniąc czołobicie, pomyślał sobie: „Modlitwa to dobra okazja, by uderzyć na nich i zwyciężyć ich, podczas niej są zupełnie nieświadomi!”, a następnie postanowił zaatakować ich w czasie, gdy będą odprawiali modlitwę popołudniową. Wtedy jednak Bóg zesłał regulację dotyczącą modlitwy w sytuacji zagrożenia [156], Chalid stracił więc okazję.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) obrał wtedy inną drogę, na prawo od głównego traktu, prowadzącą przez mniej dostępne tereny pomiędzy przełęczami.
Muzułmanie maszerowali w kierunku Sanijjat al-Marar i niziny Al-Hudajbija w pobliżu Mekki. Gdy Chalid to zobaczył, pospieszył, by ostrzec Kurajszytów.
Gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) dotarł do Sanijjat al-Marar, jego wielbłądzica przystanęła. Ludzie zaczęli ją poganiać, a gdy ta nie ruszyła się z miejsca, powiedzieli:
– Al-Kaswa uparła się i nie pójdzie dalej!
– Al-Kaswa nie uparła się, nigdy się tak nie zachowuje, a teraz trudniej ruszyć ją z miejsca, niż słonia – odparł Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). – Na Tego, w Którego ręku jest moja dusza! Zgodzę się na każdy układ, na mocy którego uszanują świętości Boga!
Po tych słowach wielbłądzica wstała, a muzułmanie ruszyli w dalszą drogę, aż zatrzymali sę przy niewielkim zbiorniku wody w Al-Hudajbija. Podaje się, że gdy ludzie zaczęli skarżyć się Wysłannikowi Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) z powodu pragnienia, ten wyjął ze swojego kołczanu strzałę, a następnie nakazał im włożyć ją do zbiornika, który momentalnie wypełnił się wodą i wszyscy mogli ugasić pragnienie.

23.3 Pierwsze rozmowy

Gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) udał się na spoczynek, przyszedł do niego Budajl bin Warka al-Chuza’i wraz z innymi ludźmi z plemienia Al-Chuza’a, które pochodziło z regionu Tihamy i było darzone przez Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) dużym zaufaniem.
– Widziałem Kaba bin Lu’ajja, który ze swoim oddziałem zatrzymał się przy źródłach w Al-Hudajbija – powiedział Budajl. – Są gotowi do walki z tobą, by przeszkodzić ci w dotarciu do Świętego Domu.
– Nie przybyliśmy z nikim walczyć, lecz jako pielgrzymi – odpowiedział Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Następnie zauważył, że przedłużająca się wojna dokucza również Kurajszytom, i dodał: – Jeśli zechcą przyjąć islam, tak jak zrobiło to wielu ludzi przed nimi, będzie to mile widziane, lecz jeśli wciąż będą chcieli walczyć, będę walczył z nimi do końca, chyba że wcześniej Bóg narzuci Swą władzę.
– Przekażę im twoje słowa – oznajmił Budajl, po czym udał się do Kurajszytów i powiedział im: – Przybywam do was w imieniu Proroka, od którego słyszałem pewne słowa. Jeśli chcecie, przekażę je wam.
– Nie musisz nic nam o nim mówić! – zawołali najbardziej zapalczywi, jednak członkowie starszyzny polecili Budajlowi: – Mów, co słyszałeś.
Budajl powtórzył Kurajszytom słowa Proroka, a tamci wysłali Mikraza bin Hafsa do obozu muzułmańskiego. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) obawiał się podstępu, jednak przekazał posłańcowi tę samą wiadomość, którą wcześniej usłyszał Budajl. Mikraz powrócił do Kurajszytów i powiadomił ich o treści rozmowy. Wówczas człowiek z plemienia Kinana o imieniu Al-Hulajs bin Alkama zaproponował Kurajszytom, że porozmawia z Prorokiem, na co ci wyrazili zgodę. Gdy Al-Hulajs przybył do obozu muzułmanów i zobaczył, jak wychwalają oni Boga, dziękując Mu za Jego Łaskę, powiedział do siebie:
– Chwała niech będzie Bogu! Ten lud nie powinien być odsuwany od Świętego Domu!
Powrócił do towarzyszy i rzekł do nich:
– Widziałem u nich przystrojone zwierzęta ofiarne i uważam, że nie powinno się im zagradzać drogi do Świętego Domu.
Sprawa wzbudziła zainteresowanie innego człowieka – Urwy bin Masuda as-Sakafiego, który zwrócił się do Kurajszytów:
– Ten człowiek zaproponował wam rozsądne rozwiązanie, przyjmijcie je więc, i pozwólcie mi pomówić z nim.
Kiedy otrzymał zgodę, udał się do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), który przekazał mu oświadczenie podobne do tego, jakie wcześniej podał Budajlowi. Wówczas Urwa odparł:
– Muhammadzie! Czy słyszałeś, by ktokolwiek spośród Arabów kiedykolwiek porzucił swój lud, jak ty to uczyniłeś? Na Boga, uważam, że pewnego dnia ludzie wokół ciebie uciekną od ciebie i porzucą cię.
– Idź do diabła! – rozgniewał się Abu Bakr. – My mielibyśmy zdradzić?!
– A co to za jeden? – spytał Urwa.
– Abu Bakr – odparł Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
Urwa wybuchnął gniewem, jednak opanował się i ponownie zwrócił się do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), lecz przy dalszej rozmowie kilka razy złapał go za brodę. Przy nim stał jeden z towarzyszy Proroka, Al-Mughira bin Szuba, który za każdym razem uderzał rękę natręta pochwą swojego miecza, nakazując mu:
– Weź rękę od brody Proroka!
– A co to za jeden? – zapytał Urwa.
– Al-Mughira bin Szuba – odpowiedziano mu.
– Czyżby już zapomniał o swoich perfidnych postępkach?
Jeszcze przed islamem Al-Mughira, który był bratankiem Urwy, zabił pewnych ludzi i zabrał ich majątki, lecz później przyjął islam. Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział mu wtedy: „Przyjęcie przez ciebie islamu raduje mnie, lecz do majątku, który wziąłeś gwałtem, nie mam prawa”.
Po zakończeniu rozmowy Urwa zauważył bliskie relacje pomiędzy Wysłannikiem Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) a jego towarzyszami. Gdy powrócił do swojego ludu, zaczął relacjonować:
– Ludu mój! Na Boga, byłem przyjmowany przez cesarza rzymskiego, króla Persji i władcę Etiopii, i na Boga, nigdy nie widziałem, by poddani tak szanowali swego władcę, jak Muhammada szanują jego towarzysze! Gdy wydaje im rozkaz, ścigają się w wykonaniu go. Gdy mówi, oni z szacunku uciszają się i nie patrzą na niego zbyt uporczywie. Ten człowiek przedstawił wam rozsądne rozwiązanie, przyjmijcie je więc.
Gdy najbardziej zapalczywi młodzi wojownicy spośród Kurajszytów zobaczyli, że ich przywódcy pragną porozumienia i zawarcia traktatu pokojowego, ułożyli plan, mający w tym przeszkodzić. Postanowili, że zakradną się do obozu muzułmanów, mając nadzieję, że sprowokują zajścia, które przerodzą się w otwartą wojnę. Nocą około siedemdziesięciu bądź osiemdziesięciu mężczyzn zeszło z góry At-Tanim, jednak wszyscy dostali się do niewoli. Ponieważ Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) dążył do porozumienia z Kurajszytami, wybaczył im i nakazał puścić wszystkich wolno. Tego właśnie wydarzenia dotyczy werset: „A On jest Tym, Który powstrzymał od was ich ręce, a wasze ręce od nich, w dolinie Mekki po tym, jak dał wam zwycięstwo nad nimi” [157].

23.4 Poselstwo Usmana bin Affana

Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) postanowił z kolei wysłać do Kurajszytów swojego przedstawiciela, który oficjalnie przekazałby poganom stanowisko muzułmanów i cel ich podróży. Najpierw zaproponował tę misję Umarowi bin al-Chattabowi, lecz tamten usprawiedliwił się:
– Wysłanniku Boga, w Mekce nie ma nikogo, kto wstawiłby się za mną w razie, gdyby chcieli zrobić mi krzywdę.
Prorok postanowił więc wysłać Usmana bin Affana, jako że wśród Kurajszytów było wielu ludzi z klanu Usmana.
– Powiedz im, że nie przybyliśmy, by z nimi walczyć, lecz jako pielgrzymi, i wezwij ich do islamu – poinstruował go. Następnie polecił, by Usman odwiedził wiernych mężczyzn i wierne kobiety w Mekce, dał im dobrą nowinę o bliskim zwycięstwie oraz wiadomość o tym, że Najwyższy Bóg wesprze Swoją religię w Mekce, a także przykazał, by nikt już nie ukrywał swojej wiary.
Usman ruszył w drogę. Gdy przemierzał dolinę Baldah, znajdujący się tam Kurajszyci zapytali, dokąd idzie.
– Zostałem posłany przez Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), by przekazać pewne wiadomości – odpowiedział.
– Idź dalej i rób, co ci nakazano.
Następnie podszedł do niego Aban bin Sa’id bin al-As, przywitał go, przygotował swojego konia i przewiózł na nim Usmana aż do samej Mekki. Usman spotkał się z wodzami kurajszyckimi i przekazał im stanowisko Proroka. Tamci zaproponowali mu, by odprawił rytuały pielgrzymkowe, okrążając Święty Dom, lecz odmówił, oznajmiając, że nie zrobi tego, póki tego samego nie uczyni Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Następnie Kurajszyci zatrzymali Usmana u siebie, by omówić sytuację, podjąc decyzję, a następnie przekazać ją Prorokowi (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
Kiedy nieobecność Usmana przedłużała się, wśród niektórych muzułmanów pojawiły się pogłoski o jego śmierci. Po tym, jak pogłoska dotarła do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), powiedział, że wierni nie opuszczą miejsca, w którym są, bez starcia z Kurajszytami. Następnie wezwał towarzyszy, by przysięgli, że w razie walki zbrojnej nie uciekną. Muzułmanie ruszyli, by złożyć przysięgę, a pewna grupa z nich przyrzekła, że prędzej zginą, niż opuszczą Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Pierwszą osobą spośród nich był Abu Sinan al-Asadi, z kolei Salama bin al-Akwa’ złożył takie przyrzeczenie trzy razy – raz podszedł jako jeden z pierwszych, później przybył w grupie środkowej, a następnie w tej ostatniej. Na koniec Wysłannik Boga wziął swoją lewą rękę i w geście przysięgi położył na prawej, mówiąc, że czyni to za Usmana.
Usman jednak wkrótce powrócił i również złożył przyrzeczenie. W przysiędze nie wziął udziału wyłącznie jeden z hipokrytów o imieniu Dżadd bin Kajs.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przyjmował przysięgę pod drzewem, Umar trzymał go za rękę, a Makil bin Jasar trzymał gałąź drzewa, by nie opadała na Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). To wydarzenie jest znane pod nazwą Przysięgi Ar-Ridwan, a opisane jest w wersecie:
„Zaprawdę, Bóg był zadowolony z wierzących, kiedy oni zaprzysięgli ci pod drzewem wierność. On wiedział, co kryły ich serca [czystą intencję i wierność sprawie Boga] i dlatego zesłał dla nich wewnętrzny spokój i pewność, i nagrodził ich bliskim zwycięstwem” [158].

23.5 Zawarcie paktu

Kurajszyci uświadomili sobie powagę sytuacji, wysłali więc naprędce Suhajla bin Amra, by ten zawarł pakt z muzułmanami. Polecili mu, by pakt został zawarty na termin nie krótszy niż jeden rok, by Arabowie nie uznali, że nie przyniósł on żadnego pożytku. Suhajl bin Amr udał się do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), a gdy ten go ujrzał, powiedział muzułmanom:
– Oto wasze sprawy zostały dla was ułatwione. Kurajszyci wysłali tego człowieka, bo chcą pokoju.
Suhajl przemawiał długo, a następnie doszło do omówienia warunków paktu, które miały otrzymać następujące brzmienie:

1. Wysłannik – niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo – tego roku zawróci i nie wjedzie do Mekki, natomiast w przyszłym roku muzułmanie będą mogli do niej wjechać i pozostać trzy dni. Nie będą mogli nosić broni, poza mieczami schowanymi do pochew. Nikt nie będzie zagradzał im drogi.
2. Wojna pomiędzy dwiema stronami zostanie zawieszona na dziesięć lat, dzięki czemu ludzie będą bezpieczni i powstrzymają od siebie swoje ręce.
3. Kto zechce sprzymierzyć się z Muhammadem, ten niech zawrze z nim pakt i przyłączy się do niego, a kto zechce sprzymierzyć się z Kurajszytami, niech zawrze z nimi pakt i przyłączy się do nich. Każde plemię, które przyłączy się do jednej z obydwu grup, będzie traktowane jako jej część, a każdy atak na takie plemię będzie traktowany jako atak na grupę, do której należy.
4. Jeśli jakikolwiek mężczyzna spośród Kurajszytów ucieknie do Muhammada bez pozwolenia swojego opiekuna, zostanie odesłany. Jeśli jakikolwiek mężczyzna spośród ludu Muhammada ucieknie do Kurajszytów, nie zostanie odesłany.
Następnie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zawołał Alego bin Abi Taliba, by ten spisał traktat. Zaczął dyktować:
– W Imię Boga, Miłosiernego, Litościwego…
– Ale kim jest ten Miłosierny? – przerwał Suhalj. – Każ napisać raczej: „W Imię Twoje, Boże”.
Wysłannik zgodził się i tak nakazał napisać Alemu. Następnie podyktował:
– To traktat, którego stroną jest Muhammad, Wysłannik Boga.
– Gdybyśmy wierzyli, że jesteś Wysłannikiem Boga, nie uniemożliwialibyśmy ci dotarcia do Świętego Domu ani nie walczylibyśmy z tobą – zaprotestował Suhajl. – Każ napisać raczej: „Muhammad, syn Abd Allaha”.
– Jestem Wysłannikiem Boga, tylko wy uznaliście mnie za kłamcę – odparł Prorok i nakazał Alemu, by napisał „Muhammad, syn Abd Allaha”, a skreślił słowa „Wysłannik Boga”, jednak Ali odmówił, uczynił więc to sam Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Następnie spisano cały tekst układu, po czym plemię Chuza’a zadeklarowało przyłączenie się do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), co stanowiło potwierdzenie dawnego sojuszu pomiędzy Chuza’a a klanem Banu Haszim. Z kolei plemię Banu Bakr zawarło pakt z Kurajszytami.
Spór z powodu Abu Dżandala
W czasie spisywania traktatu przyprowadzono skutego łańcuchem Abu Dżandala, syna Suhajla, który próbował przyłączyć się do muzułmanów. Suhajl oświadczył Prorokowi:
– Oto pierwsza osoba, którą nam zwrócisz!
– Jeszcze nie spisaliśmy paktu, a twój syn znalazł się w obozie wcześniej – odparł Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
– Na Boga, warunki paktu zostały już przecież uzgodnione. Oddaj mi go.
– Nie uczynię tego.
– Ależ uczyń.
– Nie!
Wówczas Suhajl uderzył Abu Dżandala w twarz i zaczął wlec go za ubranie, by zwrócić bałwochwalcom. Abu Dżandal zawołał na cały głos:
– Muzułmanie! Czy mają mnie odesłać bałwochwalcom, którzy będą prześladować mnie z powodu mojej religii?!
– Abu Dżandalu, bądź cierpliwy i nie trać nadziei, bowiem Bóg przyniesie ulgę tobie oraz innym prześladowanym – odpowiedział mu Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i
błogosławieństwo). – Zawarliśmy traktat z Kurajszytami i przysięgliśmy na Boga, że nie złamiemy go.
Umar bin al-Chattab zbliżył się do Abu Dżandala, szedł z nim przez pewien czas i najpierw zachęcał go do cierpliwości, zaś następnie chciał podać mu swój miecz, by ten zabił swojego ojca, lecz Abu Dżandal nie zgodził się.
Sprawa wierzących kobiet
Kurajszyci będący opiekunami muzułmanek, które emigrowały do Medyny, zwrócili się do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), by ten odesłał je na mocy zawartego traktatu. Jednakże ich wniosek został odrzucony ze względu na to, że tekst traktatu mówił wyłącznie o mężczyznach.
Bóg Najwyższy powiedział:
„O wy, którzy wierzycie! Jeśli wierzące kobiety przybywają do was jako emigrantki, to poddajcie je próbie, Bóg zna najlepiej ich wiarę. Potem, jeśli się upewnicie, że są wierzące, nie odsyłajcie ich z powrotem do niewiernych. One nie są dozwolone [jako żony] dla niewiernych, ani niewierni nie są dozwoleni [jako mężowie] dla nich. Zwróćcie im [niewiernym] natomiast wszystko to, co wydali [jako wiano, gdy poślubiali te kobiety]. I nie popełnicie grzechu, jeśli je poślubicie, o ile dacie im należny podarunek ślubny. Podobnie nie trwajcie w małżeństwie z niewierzącymi kobietami i proście o to, co wydaliście jako należność ślubną, tak samo jak niewierzący mężczyźni mają prawo zażądać zwrotu tego, co wydali. Takie jest dla was postanowienie Boga!…” [159]
Zaś inny werset mówi:
„O, Proroku! Jeśli wierzące niewiasty przychodzą do ciebie, ażeby zaprzysiąc ci wierność – że nigdy i w żaden sposób nie będą przypisywać Bogu współtowarzyszy, nie będą kraść, nie będą utrzymywać niedozwolonych kontaktów płciowych, nie będą zabijać swoich dzieci i nie odważą się na celowo obmyślone zniesławianie [przez przypisanie któregoś ze swych dzieci komuś innemu, aniżeli ich ojcu], i że nie będą ci nieposłuszne w tym, co jest właściwe – to wtedy przyjmij ich zobowiązanie i proś Boga o przebaczenie dla nich! Zaprawdę, Bóg jest Przebaczający, Mądry!” [160]
Jeśli kobiety, które wyemigrowały, spełniały warunki, wymienone w powyższym wersecie, wtedy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) oświadczał, że przyjął ich zobowiązanie i nie odsyłał ich z powrotem.
Po objawieniu pierwszego z przytoczonych wersetów muzułmanie zaczęli rozwodzić się ze swoimi niewierzącymi żonami. Sam Umar tego samego dnia, którego zesłane zostało objawienie, rozwiódł się z dwiema kobietami, trwającymi przy wielobóstwie – z jedną ożenił się później Mu’awija, a z drugą Safwan bin Umajja.
Podsumowanie traktatu
Jeśli przyjrzymy się ustaleniom traktatu z Al-Hudajbija, dojdziemy do wniosku, że już samo jego zawarcie stanowiło niewątpliwe zwycięstwo wiernych, jako że przedtem Kurajszyci w ogóle nie uznawali istnienia państwa muzułmańskiego. Jeszcze niedawno dążyli do eksterminacji muzułmanów, a teraz sami zaproponowali rozejm, co stanowiło z jednej strony uznanie państwa islamskiego, a z drugiej przyznanie się do niemożności pokonania przeciwnika w walce. Bałwochwalcy próbowali wszelkimi siłami powstrzymać głoszenie
islamu wśród ludzi, starając się chronić swoje przywództwo religijne i doczesne nad Półwyspem Arabskim, tymczasem punkt trzeci traktatu jasno wskazuje na to, że Kurajszyci jak gdyby zapomnieli o swoim przywództwie w sprawach świeckich i religijnych, zgodzili się bowiem na to, by każdy, kto zechce, mógł przyłączyć się do muzułmanów. Nawet gdyby wszyscy mieszkańcy Półwyspu Arabskiego przyjęli islam, Kurajszyci nie mogliby temu zapobiec, co bez wątpienia oznaczało dla nich porażkę, a dla muzułmanów zwycięstwo.
Wierni nie toczyli wojny po to, by grabić majątki wrogów, zabijać ludzi bądź narzucać islam siłą, lecz jedynym ich celem było zapewnienie ludziom całkowitej wolności wiary i wyznania, wedle zasady koranicznej: „Przeto kto chce, niech wierzy, a kto nie chce, niech nie wierzy” [161]. Według postanowień traktatu z Al-Hudajbija, nikt nie mógł im w tym przeszkodzić, a owo jasne zwycięstwo, jakim był pakt, pozwoliło na dalsze rozprzestrzenianie się islamu – jeśli tuż przed rozejmem społeczność muzułmańska liczyła około trzech tysięcy wiernych, to dwa lata później w samym wojsku było już dziesięć tysięcy wojowników.
Triumf islamu potwierdzał także drugi punkt traktatu. To nie muzułmanie, lecz Kurajszyci rozpoczęli działania zbrojne. Wyprawy wojskowe wiernych miały na celu jedynie to, by Kurajszyci porzucili swój upór, by nie czynili innym przeszkód w kroczeniu drogą Boga, by traktowali muzułmanów jako równych sobie. Dziesięcioletni rozejm położył kres uciskowi, udowadniając porażkę, słabość i upadek tych, którzy walkę rozpoczęli.
Porażkę Kurajszytów stanowił również punkt pierwszy, mówiący o odblokowaniu drogi do Świętego Meczetu (w niczym tego nie zmienia fakt, że Mekkańczykom udało się przedłużyć blokadę o jeden rok).
Poprzez zawarcie owego traktatu Kurajszyci ustąpili muzułmanom w trzech kwestiach, uzyskując przewagę jedynie w punkcie czwartym. Ustalenie to nie miało jednak większego znaczenia, bowiem w żadnej mierze nie przyczyniało szkody muzułmanom, jako że żaden muzułmanin nigdy nie ucieknie od Boga ani Jego Wysłannika, za wyjątkiem tego, kto porzucił religię Boga lub przyjął ją tylko na pokaz. Takich odstępców muzułmanie nie potrzebowali, a dla społeczności odłączenie się takich jednostek byłoby z pewnością korzystniejsze, niż ich pozostanie. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Zaprawdę, ten, kto odłączył się od nas, a do nich przyłączył, tego sam Bóg wypędził”, a innym razem dał dobrą nowinę ludziom, mówiąc: „Kto wyjdzie od nich i przybędzie do nas, temu Bóg da ulgę i pokaże wyjście z sytuacji”.
Ustępliwość, jaką Kurajszyci okazali przy ustalaniu warunków rozejmu, świadczyła o ich słabości i obawie przed upadkiem ich potęgi, opartej na kulcie bałwanów. Z kolei ustępstwo Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), który pozwolił Kurajszytom na zatrzymanie zbiegłych do nich muzułmanów, było jedynie dowodem na to, że ów warunek nie miał dla niego większego znaczenia.
Smutek Umara bin al-Chattaba i innych muzułmanów
Prawdziwy obraz rozejmu z Hudajbija przedstawia się tak, jak opisaliśmy to powyżej, jednak po jego zawarciu muzułmanów ogarnął żal i smutek. Ludzie mówili: „Przecież Prorok powiedział nam, że przyjdziemy do Świętego Domu i okrążymy go, a teraz chce wracać! Poza tym, to Wysłannik samego Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) kroczy drogą prawdy, Bóg obiecał wspomożenie jego religii, dlaczego więc opiera się naciskowi Kurajszytów i zawiera z nimi rozejm?!”
Muzułmanów dręczyły wątpliwości i podejrzenia. Ich uczucia zostały zranione, a gdy tylko pomyśleli o konsekwencjach zawarcia rozejmu, ogarniał ich smutek. Prawdopodobnie najbardziej zasmuconym spośród nich był Umar bin al-Chattab, który poszedł do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i zapytał go:
– Wysłanniku Boga, czyż nie jest tak, że my kroczymy drogą prawdy, a oni trwają w fałszu?
– Tak jest – odparł Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
– Czyż nasi męczennicy nie są w Ogrodach Raju, a ich zabici w Ogniu?
– Tak jest.
– Czemu więc hańbimy naszą religię, zamiast walczyć z nimi, by Bóg rozsądził pomiędzy nami?!
– Ibn al-Chattabie, jestem Wysłannikiem Boga i nie sprzeciwiam się Jego rozkazowi. On jest moim wspomożycielem i nigdy nie pozwoli mi zbłądzić.
– Czy nie mówiłeś nam, że przybędziemy do Świętego Domu i okrążymy go?
– Tak powiedziałem. A czy mówiłem ci, że zrobimy to w tym roku?
– Nie.
– Zapewniam cię, przyjdziesz do niego i okrążysz go.
Zagniewany Umar poszedł do Abu Bakra i zrelacjonował mu rozmowę z Wysłannikiem Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Abu Bakr dał mu tę samą odpowiedź, jaką udzielił mu Wysłannik, dodając jedynie:
– Postępuj za nim, aż umrzesz, bowiem na Boga, on jest na drodze prawdy.
Następnie Bóg objawił Prorokowi (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) słowa: „Zaiste, My daliśmy ci zwycięstwo oczywiste” [162]. Wtedy Wysłannik wyrecytował ów werset Umarowi, który odparł:
– Wysłanniku Boga, to ma być zwycięstwo?!
– Owszem.
Po potwierdzeniu Wysłannika Boga Umar uspokoił się, a później zaczął bardzo żałować swojej porywczości. W późniejszym czasie przyznał: „W ramach pokuty zacząłem odprawiać dodatkowe praktyki: dawałem jałmużnę, pościłem, modliłem się i uwalniałem niewolników, by Bóg przebaczył mi to, co wtedy uczyniłem, i słowa, które wypowiedziałem, ponieważ wydawało mi się, że są one dobrem”.

23.6 Złożenie ofiar

Po tym, jak spisano traktat, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zwrócił się do muzułmanów:
– Wstańcie i złóżcie ofiarę!
Ani jedna osoba nie ruszyła się z miejsca. Prorok powtórzył swoje słowa, lecz ani tym razem, ani za trzecim nikt spośród rozczarowanych obrotem sprawy muzułmanów nie zareagował. Wówczas Prorok udał się do swojej żony Umm Salamy i przedstawił jej sytuację. Ta odparła:
– Wyjdź i nie rozmawiaj z nikim, póki sam nie złożysz ofiary. Potem zawołaj golibrodę, by pgolił ci głowę.
Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wyszedł, do nikogo się nie odezwał, złożył ofiarę, a później wezwał golibrodę, by ten ogolił mu głowę. Gdy ludzie zobaczyli to, wstali, złożyli, golili sobie głowy nawzajem. Jeden wielbłąd lub jedna krowa była składany w ofierze za siedmiu ludzi. Wysłannik ofiarował należącego kiedyś do Abu Dżahla wielbłąda ze srebrnym kółkiem w nozdrzach, co z pewnością zabolało bałwochwalców. Następnie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) trzykrotnie pomodlił się w intencji tych, którzy ogolili głowy, a raz w intencji tych, którzy jedynie przycięli włosy.
Podczas podróży do Al-Hudajbija Bóg objawił zasady dotyczące pokuty za złamanie stanu ihram – w którym znajduje się pielgrzym – poprzez przedwczesne zgolenie włosów,
wynikające ze względów zdrowotnych. Ekspiacją może być post, jałmużna bądź złożenie zwierzęcia w ofierze.

23.7 Po traktacie

Po tym, jak Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powrócił i odpoczął po podróży, pewien prześladowany muzułmanin imieniem Abu Basir, ze sprzymierzonego z Kurajszytami plemienia Sakif, zbiegł z Mekki i przybył do Medyny. Za nim w drogę wyruszyli dwaj mężczyźni, którzy, gdy dotarli do Medyny, zażądali od Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wydania go, pytając:
– A co z układem, który zawarliśmy?!
Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wydał im tego człowieka. Gdy we trzech wracali do Mekki, zatrzymali się w Zu al-Hulajfa i zaczęli jeść daktyle. Abu Basir odezwał się do jednego z towarzyszących mu ludzi:
– O, jaki masz dobry miecz!
Tamten wyjął go z pochwy i pochwalił broń:
– O tak, na Boga, to dobry miecz, nieraz sprawdził się w akcji!
– Proszę, pokaż mi go.
Po tym, jak tamten podał mu miecz, Abu Basira powalił go, zabijając na miejscu. Towarzysz zabitego rzucił się do ucieczki, aż dotarł do Medyny i wbiegł do meczetu. Zbliżył się do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i zawołał:
– Mój towarzysz zginął, a ja zginę zaraz!
Chwilę później do meczetu wszedł Abu Basir i powiedział:
– Proroku Boga, spełniłeś swoją obietnicę, zwracając mnie im, lecz Bóg mnie od nich wyratował!
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział towarzyszom:
– Biada temu wichrzycielowi, gdyby nie był sam, rozpętałby wojnę.
Wtedy Abu Basir zrozumiał, że nie może pozostać w Medynie. Wyszedł z meczetu i pojechał aż nad Morze Czerwone, gdzie zamieszkał. Przyłączył się do niego Abu Dżandal bin Suhajl, który również zbiegł z Mekki. Następnie dołączał do nich każdy muzułmanin z Mekki, który postanawiał uciec, aż zebrała się większa grupa uciekinierów, którzy zaczęli napadać na każdą karawanę kurajszycką, udającą się do Syrii. Kurajszyci przekazali więc Prorokowi (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), że błagają go w imię Boga i więzów pokrewieństwa, by przyjął ich do siebie, a przy tym obiecują, że ten, kto przybędzie do Medyny, będzie bezpieczny. Wtedy Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) posłał po uciekinierów, którzy przybyli do Medyny.
Przyjęcie islamu przez Chalida bin al-Walida
Na początku siódmego roku hidżry, po zawarciu traktatu z Al-Hudajbija, Amr bin al-As, Chalid bin al-Walid oraz Usman bin Talha przyjęli islam, a gdy stanęli przed Prorokiem (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), ten powiedział:
– Oto Mekka oddała nam najmożniejszych jej mieszkańców [163].


156 Najprawdopodobniej chodzi o werset: „A kiedy ty [Muhammadzie] znajdujesz się wśród nich i odprawiasz dla nich modlitwę, to niech stanie razem z tobą do modlitwy jeden oddział spośród nich i niech wezmą swoją broń! A kiedy już wykonają pokłony, niech staną za wami! I niech przyjdzie drugi oddział, który jeszcze się nie modlił, i niech modlą się razem z tobą, i niech mają się na baczności, i niech wezmą swoją broń! Ci, którzy nie wierzą, chcieliby, abyście odłożyli broń i wasze rzeczy, a oni wtedy napadliby na was jednym uderzeniem…”; Koran, 4:102 (przyp. red. pol.).
157 Koran, 48:24
158 Koran, 48:18.
159 Koran, 60:10.
160 Koran, 60:12.
161 Koran, 18:29.
162 Koran, 48:1.
163 Istnieje duża rozbieżność opinii co do momentu przyjęcia islamu przez te osoby. Większość dzieł biograficznych podaje, że był to rok ósmy, jednakże historia przyjęcia islamu przez Amra bin al-Asa, gdy przebywał u króla etiopskiego An-Nadżasziego, jest powszechnie znana. Z kolei Chalid i Talha przyjęli islam po tym, jak Amr bin al-As powrócił z Etiopii i zmierzał do Medyny. Cała trójka spotkała się w drodze i przybyła do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), co wskazuje na to, że przyjęli islam na początku roku siódmego. Bóg wie lepiej.

<<<Poprzedni rozdział]  [Spis treści]  [Następny rozdział>>>