17 Bitwa pod Badr

17.1 Karawana Abu Sufjana

Przy okazji omawiania wyprawy Al-Uszajra powiedzieliśmy o tym, jak podróżująca z Mekki do Syrii karawana Kurajszytów wymknęła się Prorokowi (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Gdy wracała z Syrii do Mekki, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wysłał na północ Talhę bin Ubajd Allaha oraz Sa’ida bin Zajda z zadaniem zdobycia informacji o karawanie. Dotarli do Al-Haura, gdzie pozostali do momentu, gdy nieopodal nich przejechał Abu Sufjan na czele karawany. Wówczas w pośpiechu wrócili do Medyny i przekazali Wysłannikowi Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) tę informację.

Karawana przewoziła ogromne bogactwa mieszkańców Mekki i składała się z tysiąca wielbłądów, niosących dobra o wartości nie mniejszej niż pięćdziesiąt tysięcy złotych dinarów, jednak chroniło ją tylko czterdziestu ludzi. Przed muzułmanami pojawiła się wspaniała okazja do zadania bałwochwalcom mocnego ciosu politycznego i ekonomicznego, dlatego Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział swoim wojownikom: „Oto karawana Kurajszytów, przewożąca ich majątek – wyjdźcie ku niej, a być może Bóg da wam go w postaci łupów”.

Warto wspomnieć, że Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nie rozkazał nikomu wyruszać, lecz pozostawił to wolnej woli ludzi. Nie spodziewał się, że ta wyprawa zetrze się z armią mekkańską. Nikt nie oczekiwał ostrego starcia, stąd wielu towarzyszy pozostało w Medynie, myśląc, że wyprawa nie przyniesie większego pożytku niż te wcześniejsze. Dlatego Wysłannik nie miał nikomu za złe odmowy wzięcia udziału w akcji.

17.2 Armia muzułmańska

Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przygotował się do wyruszenia wraz z około trzema setkami ludzi (313, 314, lub 317), z czego 82, 83 lub 86 należało do emigrantów, 61 do Al-Aus, a 170 do Al-Chazradż. Uczestnicy wyprawy nie przywiązywali do niej większego znaczenia, nie byli więc w pełni przygotowani do bitwy – na cały oddział przypadały jedynie dwa konie, jeden Az-Zubajra bin al-Awwama, a drugi Al-Mikdada bin Amra. Ponadto muzułmanie mieli siedemdziesiąt wielbłądów, na których
jechało po dwóch bądź trzech ludzi, jedynie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), Ali bin Abi Talib oraz Marsad bin Ubajj al-Ghanawi jechali pojedynczo.
Na czas wyprawy władzę nad Medyną oraz prowadzenie modlitwy objął Ibn Umm Maktum, a gdy wyprawa dotarła do Ar-Rauha, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nakazał powrót i objęcie jego obowiązków Abu Lubabie bin Abd al-Munzirowi.
Prorok przekazał dowództwo nad wyprawą oraz białą chorągiew Musabowi bin Umajrowi al-Kursziemu al-Abdariemu, a następnie podzielił armię na dwa oddziały: emigrantów, którego chorążym i dowódcą został Ali bib Abi Talib, i pomocników, którego chorążym i dowódcą został Sad bin Mu’az.
Dowódcą prawej flanki został Az-Zubajr bin al-Awwam, lewej Al-Mikdad bin Amr (jak wspomnieliśmy, byli oni jedynymi konnymi w armii), a dowódcą piechoty Kajs bin Abi Sasa’a. Komenda nad całym wojskiem spoczywała w rękach Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
Po wyruszeniu z Medyny Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) skierował się na główną drogę prowadzącą do Mekki, aż dotarł do źródła Ar-Rauha. Następnie odbił na prawo od drogi na Mekkę przez An-Nazija w kierunku Badr, przeszedł przez leżącą pomiędzy An-Nazija i przełęczą As-Safra dolinę Ruhkan, przekroczył przełęcz i zbliżył się do As-Safra. Stamtąd wysłał Busajsa bin Amra al-Dżuhniego i Udajja bin Abi az-Zaghba al-Dżuhniego do Badr, by zdobyli informacje o karawanie.

17.3 Armia Mekki wyrusza

Abu Sufjan, przywódca karawany mekkańskiej, zachowywał największe środki ostrożności, wiedział bowiem, że droga do Mekki jest pełna niebezpieczeństw. Zdobywał informacje wywiadowcze i przepytywał każdego napotkanego na drodze jeźdźca. Po krótkim czasie dowiedział się, że Muhammad (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) planuje atak na karawanę. Wówczas Abu Sufjan wysłał Damdama bin Amra al-Ghifariego, by tamten poprosił o pomoc Kurajszytów przeciwko Muhammadowi i jego towarzyszom. Damdam szybko ruszył w drogę, aż dotarł do dna doliny tuż obok Mekki. Wtedy odwrócił siodło do góry nogami, podarł swoją koszulę, uciął swojemu wielbłądowi nos, stanął na nim i wykrzyknął:
– O, Kurajszyci! Pomocy! Pomocy! O wasze majątki będące w rękach Abu Sufjana pokusił się Muhammad wraz z jego towarzyszami, przybywajcie więc na pomoc!
Ludzie szybko przybiegli i powiedzieli:
– Czy Muhammad i jego towarzysze myślą, że uda im się zrobić z tą karawaną to, co zrobili z karawaną Ibn al-Hadramiego? Niedoczekanie!
Co drugi mężczyzna z Mekki albo wyruszył, albo wysłał kogoś w swoim zastępstwie. Spośród możnych Mekkańczyków na miejscu pozostał jedynie Abu Lahab, wysławszy na swoje miejsce człowieka, który był jego dłużnikiem. Spośród rodów kurajszyckich nie zabrakło żadnego, prócz Banu Udajj, z których nie wyruszył nikt. Udział w wyprawie wzięli też wojownicy z innych plemion arabskich.
Armia mekkańska na początku liczyła sobie około tysiąca trzystu wojowników, była wyposażona w sto wierzchowców, sześćset tarczy i dużą, nie znaną dokładnie liczbę wielbłądów. Głównodowodzącym został Abu Dżahl bin Hiszam, a za zaopatrzenie odpowiedzialnych było dziewięciu ludzi spośród możnych, którzy każdego dnia zarzynali dziewięć lub dziesięć wielbłądów.
Gdy armia postanowiła wyruszyć, Kurajszyci przypomnieli sobie o wrogich stosunkach z plemieniem Banu Bakr, obawiając się, że zaatakuje ich od tyłu, tak że Mekkańczycy znajdą się między młotem a kowadłem. Ta obawa nieomal nie skłoniła ich do rezygnacji z wyprawy. Wówczas Iblis ukazał im się w postaci Suraki bin Malika bin Dżaszama al-Mudlidżi – wodza
Banu Kinana [87] – i powiedział im: „Jestem waszym sąsiadem, a Kinana nie dopuszczą do tego, by ktoś zaatakował wasze tyły”.
Wówczas wojownicy wyruszyli ze swych domów, tak jak powiedział Bóg o tych, którzy wyruszyli „z dumą i dla pokazania się ludziom. Oni odsuwają się od drogi Boga” [88]. Z kolei Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Wyszli dumni i zarozumiali, z bronią i orężem, by zwalczać Boga i zwalczać Jego Wysłannika, w złości i nienawiści do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). oraz jego towarzyszy, którzy ośmielili się zagrozić ich karawanom”.
Ruszyli w szybkim tempie w kierunku północnym, na Badr, przemierzając doliny Usfan, Kadid i Al-Dżuhfa. Wtedy otrzymali nowy list od Abu Sufjana, który przekazał im następujące słowa: „Wyruszyliście po to, by bronić waszej karawany, ludzi i majątku, lecz Bóg ją uratował, wracajcie więc”.

17.4 Karawana wymyka się

Abu Sufjan kroczył głównym traktem karawanowym, lecz wciąż był ostrożny i uważny. Wzmocnił swoje wysiłki wywiadowcze, a gdy zbliżył się do Badr, spotkał Madżdiego bin Amra i spytał go o armię medyńską. Tamten odparł, że nie widział nikogo podejrzanego poza dwoma jeźdźcami, którzy zatrzymali się przy pobliskim wzgórzu, napili się z bukłaków, a następnie odjechali. Abu Sufjan pojechał w tamto miejsce, wziął nieco łajna ich wielbłądów, roztarł je i znalazł w nim pestki daktyli, z których uprawy słynęła Medyna. Powiedział wtedy: „Na Boga, one jadły paszę z Jasrib”. Pospiesznie wrócił do karawany, zmienił kierunek jej podróży na zachodni, w stronę wybrzeża, pozostawiając główną drogę, przechodzącą przez Badr po lewej stronie, przez co uratował karawanę od wpadnięcia w ręce armii medyńskiej. Wówczas wysłał list do armii mekkańskiej, który doszedł do niej w Al-Dżuhfa.
Gdy wojownicy mekkańscy otrzymali tę wiadomość, postanowili powrócić, jednakże jeden z przywódców kurajszyckich, Abu Dżahl, powiedział z pychą: „Na Boga, nie wrócimy, póki nie dotrzemy do Badr. Zostaniemy tam trzy dni, będziemy zarzynać bydło, jeść, pić wino, grać nam będą niewolnice, a Arabowie usłyszą o naszym pochodzie i zebraniu, i będą zawsze się nas bać!”
Pomimo to Al-Achnas bin Szarik, który w tej wyprawie był wodzem wojowników z plemienia Banu Zahra, postanowił powrócić i uczynił tak razem ze swoimi ludźmi. Dlatego żaden człowiek z tego klanu nie uczestniczył w bitwie pod Badr. Oddział ten liczyła około trzystu ludzi, którzy w późniejszym czasie docenili decyzję Al-Achnasa bin Szarika, dzięki czemu wciąż miał u nich posłuch i szacunek. Banu Haszim również chcieli wracać, ale Abu Dżahl naciskał na nich, by pozostali, mówiąc: „Niech ta grupa nie opuszcza nas, aż do naszego powrotu”.
Ostatecznie armia mekkańska w liczbie tysiąca wojowników ruszyła w kierunku Badr, aż dotarła w pobliże tego miejsca i zatrzymała się za wydmą na najdalszej krawędzi doliny Badr.

17.5 Narada wojenna muzułmanów

Do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). – który przemierzał wówczas dolinę Zafiran – dotarły wiadomości o wymknięciu się karawany, jak również o wojsku bałwochwalców. Po analizie informacji doszedł do wniosku, że krwawe starcie jest nieuchronne i trzeba z odwagą i męstwem kroczyć naprzód, bowiem jeśli pozwoliłoby się armii mekkańskiej na dalszy marsz, byłoby to niewątpliwym wzmocnieniem pozycji militarnej Kurajszytów oraz ich władzy politycznej, a osłabieniem muzułmanów. Ruch
islamski mógłby wówczas stracić swojego ducha, a każdy, kto nienawidził islamu, miałby odwagę, by go zaatakować. Ponadto nie było żadnej gwarancji, że Mekkańczycy nie zdecydują się zaatakować Medyny, tak więc gdyby armia medyńska wycofała się, mogłoby to źle wpłynąć na morale i siłę muzułmanów.
W związku z nagłym rozwojem sytuacji i niebezpieczeństwem Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) ustanowił radę wojenną, na której przedstawił sytuację i zasięgnął opinii żołnierzy oraz dowódców. Wówczas w sercach wielu ludzi zagościł strach przed krwawym starciem, i o nich właśnie powiedział Bóg:
„I tak wyprowadził ciebie [Muhammadzie] twój Pan z twojego domu w imię prawdy, choć część wierzących jej się sprzeciwiła;
dyskutowali z tobą na temat prawdy, chociaż ona stała się już jasna, jak gdyby byli popędzani ku śmierci dla nich widocznej” [89].
Z kolei spośród dowódców powstali Abu Bakr as-Siddik i Umar ibn al-Chattab, opowiadając się za walką, a Al-Mikdad bin Amr powiedział: „Wysłanniku Boga, rób to, co objawił ci Bóg, a my będziemy z tobą. Na Boga, nie powiemy ci tak, jak synowie Izraela powiedzieli Mojżeszowi: Idź ze swoim Panem i walczcie, my tu zostajemy, lecz powiemy: Idź ze swoim Panem i walczcie, a my będziemy walczyć u waszego boku. Na Tego, Który zesłał ciebie z prawdą, jeśli zaprowadzisz nas do Bark al-Ghimad [90] będziemy walczyć u twego boku, aż go zdobędziesz”. Wtedy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pomodlił się za niego.
Ci trzej przywódcy pochodzili spośród emigrantów, którzy stanowili mniejszość armii. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) chciał zasięgnąć także opinii pomocników, jako że stanowili większą część wojska i to na nich spoczywałby ewentualny ciężar bitwy, mimo że treść traktatu z Al-Akaba nie nakazywała im walki poza swoimi domostwami. Po tym, jak wysłuchał zdania Abu Bakra, Umara i Al-Mikdada, zwrócił się do pomocników i powiedział:
– Ludzie, poradźcie mi.
Dowódca i chorąży pomocników Sad bin Mu’az spytał:
– Na Boga, chyba masz na myśli nas, Wysłanniku Boga?
– Owszem.
– Uwierzyliśmy w ciebie i twoją mowę, i zaświadczyliśmy, że przyszedłeś z prawdą. Przysięgliśmy ci w naszych umowach i paktach na posłuszeństwo tobie, rób więc, Wysłanniku Boga, co uważasz za słuszne, bowiem na Tego, Który zesłał ciebie z prawdą, gdybyś wskazał nam morze i postanowiłbyś wejść w nie, poszlibyśmy za tobą i nikt spośród nas nie cofnąłby się. Nie mamy nic przeciwko temu, by jutro spotkać się z wrogiem, jesteśmy cierpliwi i mężni w bitwie, a być może Bóg poprzez nas pokaże ci coś, co cię ucieszy, prowadź więc nas w Jego błogosławieństwie.
Wedle innej relacji Sad bin Mu’az powiedział Wysłannikowi Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).:
– Być może obawiasz się tego, że pomocnicy uważają za swój obowiązek wspomaganie cię jedynie na terenie ich domostw, lecz zaprawdę, mówię w imieniu pomocników i w ich imieniu odpowiadam: prowadź nas tam, gdzie zechcesz, weź z naszych majątków to, co zechcesz, daj tam to, co zechcesz, bowiem to, co od nas weźmiesz, będzie milsze dla nas od tego, co przy nas pozostawisz. Jeśli nam coś rozkażesz, zrobimy wszystko, by to spełnić. Na
Boga, jeśli pójdziesz do Bark al-Ghimad, pojedziemy z tobą, i na Boga, jeśli wskażesz morze i wejdziesz w nie, wejdziemy z tobą.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) ucieszył się mową Sada, pochwalił go i powiedział:
– Idźcie z dobrą nowiną, bowiem Bóg Najwyższy obiecał mi jedno z dwóch (łupy z karawany lub zwycięstwo nad politeistami), i na Boga, już mam przed oczami zabitych wojowników.
Następnie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wyruszył z Zafiran i przechodząc przez przełęcze Al-Asafir, następnie tereny zwane Ad-Dijja, i pozostawiwszy po prawej stronie wielką niczym góra wydmę Al-Hanan dotarł w pobliże Badr.

17.6 Wiadomości o armii Mekkańczyków

Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wraz ze swoim towarzyszem z groty, Abu Bakrem as-Siddikiem (niech Bóg będzie z niego zadowolony), udał się na rekonesans. Gdy okrążali obóz Mekkańczyków, napotkali na starszego człowieka. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) spytał go o Kurajszytów, Muhammada i jego towarzyszy – takie postawienie pytania służyło zakamuflowaniu – lecz starzec odparł: „Nie powiem wam niczego, póki nie powiecie mi, co wy za jedni.” Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Jeśli odpowiesz nam, powiemy ci, kim jesteśmy.” Wtedy starzec podał im daty wyruszenia obu armii i miejsca, w których powinny się znajdować w chwili tej rozmowy. Po przekazaniu wieści spytał:
– Skąd jesteście?
– Jesteśmy z wody – odparł Wysłannik i odszedł.
– Jakiej wody? – zastanawiał się starzec. – Czyżby znad wód Iraku [91]?
Wieczorem tego samego dnia Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wysłał oddział zwiadowczy, którym dowodzili Ali bin Abi Talib, Az-Zubajr bin al-Awwam oraz Sad bin Abi Wakkas (wszyscy byli emigrantami), w celu zdobycia informacji o posunięciach wroga. Zwiadowcy udali się do studni w Badr i zobaczyli tam dwóch chłopców czerpiących wodę dla armii mekkańskiej. Schwytali ich i przyprowadzili do Wysłannika (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) w czasie, gdy ten się modlił. Wojownicy medyńscy pytali chłopców, kim są, a tamci odparli:
– Jesteśmy na usługach Kurajszytów, wysłali nas, byśmy przynieśli im wodę.
Ludziom nie spodobała się ta odpowiedź, gdyż mieli nadzieję, że pojmani służą Abu Sufjanowi, którego karawanę wciąż pragnęli dopaść. Wtedy boleśnie pobili chłopców, przez co ci skłamali, że są od Abu Sufjana, a wówczas dano im spokój. Gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) skończył się modlić, zbeształ towarzyszy, mówiąc im:
– Gdy mówią wam prawdę, to bijecie ich, a gdy kłamią, to ich zostawiacie?! Na Boga, powiedzieli prawdę, są od Kurajszytów.
Następnie zwrócił się do chłopców z prośbą:
– Powiedzcie nam o Kurajszytach.
Chłopcy odparli:
– Są za tamtą odległą wydmą.
– Ilu ich jest?
– Wielu.
– Ilu dokładnie?
– Nie wiemy.
– Ile wielbłądów dziennie zarzynają?
– Jednego dnia dziewięć, drugiego dziesięć.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział:
– Jest ich nie mniej niż dziewięciuset, a nie więcej niż tysiąc.
Następnie spytał chłopców:
– Kto spośród możnych Kurajszytów jest wśród nich?
– Utba bin Rabi’a, Szajba bin Rabi’a, Abu al-Buchturi bin Hiszam, Hakim bin Hizam, Naufal bin Chuwajlid, Al-Haris bin Amir, Tu’ajma bin Udajj, An-Nadr bin al-Haris, Zama bin al-Aswad, Abu Dżahl bin Hiszam oraz Umajja bin Chalaf.
Wówczas Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) odwrócił się w kierunku towarzyszy i powiedział:
– Oto Mekka rzuciła przeciwko wam najmożniejszych jej mieszkańców.

Deszcz

Tej samej nocy Bóg Chwalebny zesłał deszcz, który dla bałwochwalców był wielkim utrudnieniem i przeszkodził im w posuwaniu się naprzód. Z kolei dla muzułmanów był on oczyszczeniem z nieczystości Szatana, ziemia pod ich stopami utwardziła się dzięki niemu, a serca wiernych jeszcze bardziej związały się ze sobą.

17.7 Droga na pole bitwy

Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wyruszył wraz ze swą armią, by zdążyć przed bałwochwalcami do źródła Badr i przeszkodzić im w przejęciu kontroli nad nim. Wieczorem dotarł do najniżej położonego źródła w Badr. Wówczas Al-Hubab bin al-Munzir, znawca strategii i taktyki, wstał i spytał:
– Wysłanniku Boga, czy to w tym miejscu Bóg kazał nam się zatrzymać, czy wynika to z taktyki wojskowej i jest przedmiotem dyskusji?
– Jest to taktyka – odparł Wysłannik, na co Al-Hubab powiedział:
– Wysłanniku Boga, to miejsce nie jest dobre. Poproś ludzi, by doszli do źródeł leżących najbliżej Kurajszytów i by zniszczyli wszystkie studnie. Wtedy zbudujemy tam zbiornik, napełnimy go wodą i będziemy walczyć z nimi – my będziemy mogli pić, a oni nie.
– Postąpimy według twej rady – odrzekł Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i nakazał wymarsz. Około północy muzułmanie dotarli do najbliżej leżących od wroga źródeł, zniszczyli studnie i zbudowali zbiorniki.

Sztab Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo)

Po tym, jak Medyńczycy dotarli do źródeł, Sad bin Mu’az zaproponował Wysłannikowi Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), by wierni wybudowali sztab, z którego Prorok będzie dowodził bitwą, co pozwoliłoby utrzymać mu stałą możliwość oceny sytuacji. Oto słowa Sada:
„O Proroku Boga, może zbudujemy dla ciebie szałas, w którym będziesz przebywać, obok niego przygotujemy dla ciebie wierzchowce, a następnie zetrzemy się z naszym wrogiem. Pragniemy tego, by Bóg wspomógł nas przeciwko nieprzyjacielowi, lecz w przeciwnym razie wsiądziesz na wierzchowca i dołączysz do naszych towarzyszy, znajdujących się na tyłach, albowiem, o Proroku Boga, ludzie, którzy nie przyłączyli się do nas, nie kochają ciebie mniej niż my. Gdyby wiedzieli, że będziesz prowadził bitwę, nie zostawiliby cię, i niech Bóg chroni cię za ich pośrednictwem. Będą służyć ci radą i walczyć po twojej stronie”.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pochwalił go za te słowa i pomodlił się za niego, a muzułmanie wybudowali szałas na wysokim wzgórzu, leżącym na północny wschód od pola bitwy, z którego Prorok mógł obserwować walkę.
Następnie wybrano grupę młodych Pomocników pod dowództwem Sada bin Mu’aza, którzy mieli chronić Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) podczas jego przebywania w sztabie.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przygotował wojsko i przeszedł się po polu przyszłej bitwy. Wskazywał swoją ręką na różne miejsca, mówiąc: „W tym miejscu jutro zginie (tu wymieniał imię wojownika), jeśli taka będzie Wola Boga, a tu jutro zginie kto inny, jeśli taka będzie Wola Boga”, a następnie pomodlił się przy pniu drzewa.
Muzułmanie spędzili noc w spokoju, z ufnością w sercu. Dobrze wypoczęli. Mieli nadzieję, że rankiem na własne oczy ujrzą dobrą nowinę od ich Pana:
„On sprawił, że ogarnęła was drzemka, jako zabezpieczenie pochodzące od Niego, i zesłał na was z nieba wodę, aby was nią oczyścić, i usunąć z was nieczyste podszepty szatańskie, a poprzez to wzmocnić wasze serca i umocnić wasze kroki” [92].
Ta noc przypadała w piątek, siedemnastego dnia miesiąca ramadan drugiego roku hidżry, a wyruszenie z Medyny miało miejsce 8. bądź 12. dnia tego samego miesiąca.

Konflikt w szeregach armii mekkańskiej

Z kolei Kurajszyci spędzili noc w obozie znajdującym się w najdalszej od muzułmanów dolinie Badr. Rankiem uporządkowali swoje oddziały, a następnie po zboczu wydmy ruszyli w kierunku pozycji zajmowanych przez wiernych. Pewna grupa spośród nich podeszła do wybudowanego przez muzułmanów zbiornika na wodę, a gdy wojownicy z Medyny chcieli ich powstrzymać, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Zostawcie ich, bowiem każdy z nich, który napije się z tego zbiornika, zginie dzisiaj, oprócz Hakima bin Hizama.” Faktycznie, Hakim bin Hizam nie zginął wówczas, a w późniejszym czasie przyjął islam, stał się dobrym muzułmaninem, a zawsze, kiedy składał przysięgę, przysięgał „na Tego, Który uratował mnie od bitwy pod Badr”.
Gdy Kurajszyci uznali, że sytuacja jest spokojna, posłali Umajra bin Wahba al-Dżamhiego, by ocenił wielkość armii medyńskiej. Umajr krążył na koniu wokół obozu muzułmanów, a gdy wrócił do swojego oddziału, powiedział: „Jest ich około trzystu. Pozwólcie mi jednak sprawdzić, czy nie przygotowali jakiejś zasadzki lub czy nie mają wsparcia”. Powrócił w dolinę i przejechał ją na długim odcinku, lecz niczego nie zobaczył. Po powrocie do swojej armii powiedział: „Niczego nie znalazłem, ale ujrzałem, o Kurajszyci, nieszczęścia i śmierć niechybną. Zaprawdę, wierzchowce z Jasrib niosą na swych grzbietach naszą zgubę. To ludzie, którzy nie mają dużej siły ani miejsca schronienia, lecz mają miecze, i na Boga, myślę, że żaden z nich nie zginie, póki nie zabije choćby jednego z nas. Czy jest sens walczyć, skoro mogą nas pozabijać? Co o tym myślicie?”
Wówczas po raz kolejny pojawił się sprzeciw wobec Abu Dżahla – zdecydowanego na walkę – oraz apel o powrót armii do Mekki i uniknięcie starcia. Abu Dżahl ostro się temu sprzeciwił, chcąc zemścić się na zwolennikach Muhammada za zabicie Kurajszytów w Nachla. W ten sposób zdołał pokrzyżować plany swoich przeciwników i przekonać ludzi do swojego zdania.

17.8 Wojska stają twarzą w twarz

Po tym, jak obie armie stanęły naprzeciwko siebie, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Boże, oto pyszni i dumni Kurajszyci, którzy odrzucają Twojego Wysłannika, wyruszyli, by walczyć z Tobą. Boże, obiecałeś mi zwycięstwo. Błagam Cię, Boże, aby nasi wrogowie ponieśli klęskę”. Następnie, gdy ujrzał Utbę bin Rabi’a na czerwonym wielbłądzie, powiedział: „Jeśli w którymkolwiek z tych ludzi jest jakieś dobro, to niech będzie u właściciela czerwonego wielbłąda, a reszta spośród nich niech go posłucha”.
Następnie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przystąpił do wyrównywania szeregów muzułmanów, a wtedy zdarzyła się rzecz nadzwyczajna. Trzymał w ręku strzałę, a gdy zobaczył, że Sawad bin Ghazijja wystąpił z szeregu, ukłuł go nią w brzuch, mówiąc:
– Wróć do szeregu.
Sawad poskarżył się:
– Wysłanniku Boga, skaleczyłeś mnie boleśnie!
Wówczas Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) odsłonił swój brzuch i powiedział:
– Uczyń to samo.
Sawad objął go, a następnie ucałował w brzuch.
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał Wysłannik.
– Wysłanniku Boga, sam widzisz, co się zbliża, chciałem więc, by było to ostatnią rzeczą, którą uczynię w życiu, bowiem możemy się już nie spotkać.
Prorok Muhammad (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pomodlił się wtedy w jego intencji.
Po tym, jak ustawił szeregi, nakazał armii, by nie rozpoczynała walki, póki nie otrzyma od niego wszystkich rozkazów i przekazał wojownikom następujące polecenia: „Jeśli osiągną dużą przewagę liczebną, ostrzeliwujcie ich, jak najintensywniej możecie. Nie wyciągajcie mieczy, póki nie wejdą w bezpośrednie starcie”. Następnie wraz z Abu Bakrem powrócił do sztabu, a Sad bin Mu’az wraz z gwardią stanął u jego drzwi.
Z kolei u bałwochwalców o zwycięstwo modlił się Abu Dżahl: „Boże, on spowodował, że krewni spośród naszego ludu stali się dla siebie wrogami. On przyniósł nam to, czego nie znaliśmy. Boże, daj dziś zwycięstwo temu, kto jest dla Ciebie milszy i z którego jesteś bardziej zadowolony”.
Tej modlitwy dotyczy werset:

„Jeśli wy [niewierni] prosiliście [Boga] o zwycięstwo, to – zaiste – zwycięstwo do was przyszło [tzn. było blisko, lecz nie stało się waszym udziałem]. Jeśli odstąpicie [od wrogości wobec wiernych], to będzie to dla waszego dobra. Lecz jeśli powrócicie [do wrogości], My także powrócimy [do tego, co uczyniliśmy w czasie bitwy]. I to, że jesteście licznym zastępem na nic się wam nie zda, jak by on nie był liczny, i [niech każdy wie,] że Bóg jest z wierzącymi” [93].

17.9 Przebieg bitwy

Pierwszy pojedynek

Sygnał do rozpoczęcia starcia dał Al-Aswad bin Abd al-Asad al-Machzumi – okrutny człowiek o złych manierach – który wyszedł z szeregu oddziału mekkańskiego i zawołał: „Przysięgam na Boga, napiję się z ich zbiornika na wodę, zburzę go, bądź zginę przy nim!”

Kiedy jednak zbliżył się do zbiornika, drogę zastąpił mu Hamza bin Abd al-Muttalib (niech Bóg będzie z niego zadowolony), który uderzył go mieczem w nogę, ucinając ją w połowie. Al-Aswad upadł, a z jego nogi obficie polała się krew. Jednakże doczołgał się do zbiornika i chciał podnieść rękę w geście spełnienia przysięgi, lecz kolejny cios Hamzy położył go trupem.
To wydarzenie rozpaliło ogień bitwy.

Starcie dwóch grup

Za Al-Aswadem z szeregu wystąpili trzej znakomici jeźdźcy kurajszyccy, pochodzący z jednej rodziny – Utba bin Rabi’a, jego brat Szajba bin Rabi’a oraz Al-Walid bin Utba (syn Utby bin Rabi’a), wzywając do pojedynku. Naprzeciw wyjechali trzej wojownicy spośród pomocników – bracia Auf bin al-Haris, Mu’awwiz bin al-Haris, których matka miała na imię Afra, oraz Abd Allah bin Rawaha.
– Co wy za jedni? – spytali ich Kurajszyci.
– Jesteśmy pomocnikami Wysłannika Boga – odparli tamci.
– Jesteście szlachetnie urodzeni i równi nam, nic do was nie mamy, lecz chcemy potomków naszego stryja! Muhammadzie! Przyprowadź nam tu możnych ludzi z naszego ludu!
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) rozkazał wtedy towarzyszom spośród emigrantów:
– Powstań, Ubajdo bin al-Harisie, powstań, Hamzo, powstań, Ali!
Po tym, jak tamci wstali i zbliżyli się do wroga, Mekkańczycy spytali:
– Kim jesteście?
Muzułmanie przedstawili się, a Kurajszyci odparli:
– Jesteście szlachetnie urodzeni i równi nam!
Wówczas Ubajda – najstarszy z trójki – zmierzył się z Utbą bin Rabi’a, Hamza z Szajbą, a Ali z Al-Walidem [94]. Hamza i Ali szybko zdobyli przewagę nad swoimi przeciwnikami, zabijając ich. Z kolei Ubajda i jego przeciwnik wymienili ciosy, i każdy z nich zranił wroga. Ali i Hamza rzucili się na Utbę, zabijając go, i zabierając Ubajdę, który stracił nogę. Ten ostatni nie wypowiedział potem żadnego słowa aż do śmierci, która nastąpiła cztery lub pięć dni po bitwie Badr, gdy muzułmanie w drodze powrotnej do Medyny przemierzali As-Safra.
Później Ali przysięgał na Boga, że to właśnie tego starcia dotyczył werset, który mówi: „Oto są dwie grupy przeciwników, które prowadzą spór w przedmiocie swojego Pana” [95].

Atak Mekkańczyków

Pojedynki stanowiły zły początek bitwy dla bałwochwalców, którzy w jednej chwili stracili trzech spośród najlepszych jeźdźców i dowódców. Rozwścieczeni politeiści rzucili się na muzułmanów jak jeden mąż.
Muzułmanie zaś, po tym, jak pomodlili się do ich Pana o pomoc i zwycięstwo, przyjęli pozycje obronne i zaczęli odpierać kolejne ataki bałwochwalców, nie ruszając się z miejsca. Zadali Mekkańczykom bolesne straty, a przez cały czas nie przestawali powtarzać: „Jeden, Jeden” (tzn. Bóg jest tylko Jeden).

Zstąpienie aniołów

W tym czasie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) modlił się do swego Pana o zwycięstwo: „Boże, obdarz mnie tym, co mi obiecałeś. Boże, czekam na spełnienie Twojej obietnicy”. Gdy walka rozgorzała na dobre, a bitwa weszła w punkt
kulminacyjny, powiedział: „Boże, jeśli sprawisz, że ta grupa (muzułmanów) zginie, nikt już nie będzie oddawał Tobie czci”. Modlił się tak żarliwie, że ubranie spadło z jego pleców. Poprawił je Abu Bakr, mówiąc do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).: „Wystarczy już, Wysłanniku Boga, zbyt mocno naciskasz na swojego Pana!”
Bóg nakazał Swym aniołom: „Zaiste, Ja jestem z wami, przeto umocnijcie stopy tych, którzy wierzą” [96], a Swemu Wysłannikowi objawił: „Wspomogę was tysiącem aniołów, idących zastęp za zastępem” [97], co oznaczało, że nie przybędą do wiernych za jednym razem, lecz jedna grupa będzie przychodziła po drugiej.
Po chwili Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Dobra nowina, Abu Bakrze, nadchodzi Gabriel, wzbijając kłęby pyłu”, a według relacji Ibn Ishaka: „Dobra nowina, Abu Bakrze, przyszło zwycięstwo od Boga, oto Gabriel ujeżdża swojego rumaka, wzbijając kłęby pyłu”.
Następnie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wyszedł na zewnątrz szałasu i wyrecytował werset z Koranu: „Wszystkie zastępy zostaną pobite – odwrócą się plecami i uciekną” [98]. Potem wziął garść żwiru, rzucił nią w Kurajszytów i zawołał: „Niech ich twarze będą oszpecone!”
Tego wydarzenia dotyczy szlachetny werset:

„A kiedy ty [Wysłanniku] rzuciłeś, to nie ty rzucałeś, lecz Bóg rzucał” [99].

Wtedy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wydał armii rozkaz przejścia do ataku, zachęcając muzułmanów do walki tymi słowy: „Na Tego, w Którego Ręku jest dusza Muhammada, każdego, który dzisiaj walczy, będzie cierpliwy i będzie parł do przodu i nie wycofa się, a zostanie zabity, Bóg wprowadzi do Raju. Wstańcie i pójdźcie do Raju, szerokiego niczym niebiosa i ziemia”. Wówczas Umajr bin al-Humam zawołał z radością:
– O tak!
Wysłannik spytał go:
– Dlaczego tak się cieszysz?
– Wysłanniku Boga, mam nadzieję, że do niego wstąpię!
– Wiedz, że należysz do jego mieszkańców.
Wtedy Umajr wyrzucił daktyle, które jadł, powiedziawszy:
– Gdybym miał żyć tyle, ile zajęłoby mi jedzenie tych daktyli, moje życie byłoby zbyt długie!
Rzucił się w wir walki i walczył, aż zginął.
Z kolei Auf bin al-Haris, syn Afry, spytał Wysłannika Boga:
– Wysłanniku Boga, co może zrobić sługa, by zadowolić jego Pana?
– Bić wroga, sprawiając mu ból!
Wówczas Auf odłożył tarczę, wziął miecz, ruszył wraz z innymi i walczył, aż zginął.
Po tym, jak Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wydał rozkaz przejścia do kontrofensywy, Mekkańczycy stracili bojowego ducha. Muzułmanie przystąpili do miażdżącego ataku – machali mieczami, obcinali jedną głowę po drugiej, aż Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) podskoczył i jeszcze raz zawołał: „Wszystkie zastępy zostaną pobite – odwrócą się plecami i uciekną!”, co jeszcze bardziej zachęciło wiernych do walki. Według relacji Ibn Abbasa, wspomogli ich aniołowie:
„Gdy jeden z muzułmanów walczył z bałwochwalcami, słyszał nad sobą coś jakby uderzenie batem oraz głos jeźdźca, mówiący: Naprzód, Hajzumie [100]!, a wtedy stojący naprzeciw bałwochwalca padał na ziemię”.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) potwierdził później, że pomoc pochodziła z trzeciego nieba.

Ucieczka Iblisa i początek klęski Kurajszytów

Gdy Iblis (Szatan) – który, jak wspomnieliśmy, przyszedł do Mekkańczyków przed bitwą w postaci Suraki bin Malika i od tamtego momentu nie opuszczał Kurajszytów – zobaczył, co aniołowie robią z bałwochwalcami, rzucił się do ucieczki, jednakże Al-Haris bin Hiszam ruszył za nim w pogoń. Iblis powalił go na ziemię uderzeniem w pierś i uciekał dalej. Bałwochwalcy spytali go: „Dokąd to, Surako? Czyż nie mówiłeś nam, że jesteś naszym sąsiadem i nie opuścisz nas?” O tym wydarzeniu Bóg mówi w Koranie:

„Oto upiększył [im] Szatan ich działanie i powiedział: Nie ma dzisiaj zwycięzcy nad wami wśród ludzi, a ja jestem waszym sąsiadem opiekuńczym! Kiedy jednak pokazały się obydwa oddziały, on obrócił się na piętach i powiedział: Ja jestem niewinny względem was. Widzę to, czego wy nie widzicie [tzn. aniołów, walczących przeciwko poganom]. Ja boję się Boga. Bóg jest straszny w karaniu!” [101]

Iblis uciekał aż do Morza Czerwonego, do którego się rzucił.

W szeregach bałwochwalców zaczęły się pojawiać oznaki paniki. Mekkańczycy padali pod silnymi ciosami muzułmanów, a bitwa powoli zbliżała się do końca. Wreszcie większość pogan rzuciła się do bezładnej ucieczki, a muzułmanie rzucili się w pogoń, by wziąć nieprzyjaciół do niewoli bądź zabić ich. Było już widoczne, że bitwa zakończy się druzgocącym zwycięstwem wiernych i klęską ich przeciwników.

Męstwo i śmierć Abu Dżahla

Gdy Abu Dżahl dostrzegł pierwsze zwiastuny załamania w jego szeregach, postanowił mężnie przeciwstawić się naporowi wojowników muzułmańskich, pobudzając wojowników ze swojego najbliższego otoczenia do walki i mówiąc im z pychą: „Niech nie złamie was tchórzostwo Suraki, jako że był on w zmowie z Muhammadem! Niech nie przerazi was śmierć Utby, Szajby i Al-Walida, którzy zapłacili w ten sposób za swój nierozważny pośpiech. Na Allat i Al-Uzzę, nie ruszymy w drogę powrotną, póki nie zwiążemy ich pętami i póki każdy z was nie zabije choć jednego spośród nich! Pokonajcie ich i weźcie do niewoli, by pokazać wszem i wobec karę za ich nikczemność!”
Jednakże gdy tylko wypowiedział te pełne nienawiści słowa, szeregi armii mekkańskiej załamały się pod naporem ofensywy muzułmanów. Przy swoim wodzu pozostała tylko grupka bałwochwalców, którzy ustawili wokół niego ogrodzenie z wbitych gęsto w ziemię mieczy i włóczni. Jednakże atakujący zburzyli tę przeszkodę i dopadli siedzącego na swym wierzchowcu Abu Dżahla. Śmierć już czekała, by zabrać go do siebie za pośrednictwem dwóch młodych ludzi spośród pomocników.

Relacjonuje Abd ar-Rahman bin Auf:
„Gdy walczyłem pod Badr, w pewnym momencie obejrzałem się wokół siebie i po mojej prawej i lewej stronie zobaczyłem dwóch młodych chłopaków, którzy wedle mojej oceny nie mieli doświadczenia w walce. Jeden z nich spytał mnie tak, by drugi tego nie słyszał: Wujku, który to Abu Dżahl? Spytałem: Co chcesz z nim zrobić? Odparł: Doszły mnie słuchy, że obraża Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Na Tego, w Którego ręku jest moja dusza, nie puszczę go, póki jeden z nas nie zginie! Po usłyszeniu tych słów zdumiałem się, a w tym momencie podszedł do mnie drugi chłopak i powiedział mi coś podobnego. Po chwili, gdy zobaczyłem, jak Abu Dżahl przechadza się pomiędzy ludźmi, spytałem chłopaków: Widzicie go? Oto człowiek, o którego pytacie. Wówczas dobyli mieczy, zabili go, powrócili do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i przekazali mu wieść. Wysłannik Boga spytał: Który z was go zabił?, na co obaj odpowiedzieli: Ja go zabiłem. Wysłannik spytał, czy myli swoje miecze po walce, i obaj zaprzeczyli. Wówczas Wysłannik rzekł: Obaj go zabiliście, a następnie przekazał łupy po Abu Dżahlu Mu’azowi bin Amr al-Dżumuhowi oraz Mu’azowi bin Afra” [102].

Nieco inną wersję wydarzeń przedstawia Ibn Ishak, powołując się na Mu’aza bin Amr bin al-Dżumuha, który przed śmiercią relacjonował:
„Słyszałem, jak podczas bitwy ludzie mówili, że do Abu Dżahla nikt się nie przedrze. Znajdował się pod trudno dostępnym drzewem, otoczonym wbitymi w ziemie włóczniami i mieczami. Postanowiłem go dopaść. Gdy już udało mi się do niego dotrzeć, uderzyłem go mieczem w stopę. W tym momencie jego syn, Akrama, uderzył mnie mieczem w bark, ucinając rękę, która odtąd trzymała się tylko na kawałku skóry. Jednakże kontynuowałem walkę, używając jednej ręki. Gdy zaczął dokuczać mi ból, postawiłem stopę na uszkodzonej ręce i pozbyłem się jej”.
Następnie do Abu Dżahla podszedł Mu’awwiz bin Afra (który później zginął w bitwie) i uderzył go mieczem, pozostawiając jednak przy życiu.
Po zakończeniu bitwy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) spytał muzułmanów: „Kto sprawdzi, co się dzieje z Abu Dżahlem?” Ludzie ruszyli na poszukiwania, aż w końcu odnalazł go Abd Allah bin Masud, gdy tamten jeszcze żył. Abd Allah położył stopę na gardle Abu Dżahla i spytał go:
– Czy widzisz, jak poniżył cię Bóg, wrogu Boga?
– Dlaczego poniżył? – odparł tamten. – Postawiłeś nogę na człowieku, który jeszcze żyje!
Następnie Abu Dżahl spytał:
– Kto dziś zwyciężył?
– Bóg i Jego Wysłannik.
– Moja pierś to dla ciebie zbyt godne miejsce, pastuchu [103]!
Wtedy Ibn Masud obciął Abu Dżahlowi głowę i przyniósł ją Wysłannikowi Boga:
– Wysłanniku Boga, oto głowa wroga Boga Abu Dżahla! – zawołał.
Prorok spytał trzykrotnie, czy Abd Allah przysięgnie na Boga, prócz Którego nie ma żadnego bóstwa, że to prawda, a następnie dodał:
– Bóg jest wielki, chwała Bogu, Który spełnił Swoją obietnicę, dał zwycięstwo Swojemu słudze, Sam Jeden zadał klęskę wrogom! Pokaż mi jego ciało.
Gdy je zobaczył, rzekł:
– Oto Faraon tego narodu [104]!

17.10 Brat przeciw bratu i syn przeciw ojcu

Istnieje wiele przykładów męstwa i siły wiary, ukazanych w bitwie pod Badr, w której ojcowie stanęli naprzeciw synów, a bracia naprzeciw braci. Jednych i drugich poróżniły zasady i rozdzieliły miecze, a uciemiężony spotkał swego ciemięzcę i pokazał swój gniew.

Abu Huzajfa i Abu al-Buchturi

Relacjonował Ibn Ishak za Abbasem, że Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział swym towarzyszom:
– Dowiedziałem się, że ludzie z Banu Haszim oraz kilku innych wyruszyło z Mekki pod przymusem i nie mają żadnego interesu w walce przeciwko nam. Ten więc, kto stanie twarzą w twarz z kimś z Banu Haszim, niech nie zabija go. Kto spotka Abu al-Buchturiego ibn Hiszama, niech nie zabija go. Kto spotka Al-Abbasa bin Abd al-Muttaliba, niech nie zabija go, bowiem został zmuszony do wyruszenia.
Abu Huzajfa bin Utba spytał swoich towarzyszy:
– Czy mamy zabijać naszych ojców, synów, braci, członków klanu, a Al-Abbasa pozostawić przy życiu?! Na Boga, jeśli spotkam go w bitwie, uderzę go mieczem w twarz!
Słowa te dotarły do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), który spytał Umara bin al-Chattaba:
– Abu Hafs, czy godzi się, by stryj Wysłannika Boga był bity mieczem po twarzy?
– Wysłanniku Boga, pozwól mi, a obetnę Huzajfie głowę, bowiem ujawnił swoją hipokryzję! – odparł Umar.
Umar nie spełnił swojej groźby, jednak w późniejszym czasie Abu Huzajfa mówił, że cały czas obawia się od kary Boga z powodu tamtych swoich słów, i nie przestanie obawiać się jej, póki nie odpokutuje tego grzechu przez śmierć męczeńską. Jakoż zginął w bitwie pod Al-Jamama jako męczennik.
Zakaz zabijania Abu al-Buchturiego wynikał z tego, że był on jednym z najbardziej sprawiedliwych ludzi wobec Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), gdy ten ostatni przebywał w Mekce, nigdy nie krzywdził go ani nie dokuczał mu, ponadto był jednym z inicjatorów zakończenia bojkotu Banu Haszim i Banu al-Muttalib.
Pomimo tego zakazu Abu al-Buchturi zginął w walce, jako że Al-Mudżazzar bin Zijad al-Balawi stanął z nim twarzą w twarz, gdy ten walczył u boku swego towarzysza. Al-Mudżazzar powiedział mu:
– Abu al-Buchturi, Wysłannik Boga zabronił nam zabijać cię.
– A mojego towarzysza? – zapytał tamten.
– Nie, na Boga, twojego towarzysza nie zostawimy – odparł Al-Mudżazzar.
– Tak więc, na Boga, umrę razem z nim – rzekł Al-Buchturi, a następnie przystąpił do walki, w której zginął.

Abd ar-Rahman bin Auf i Umajja bin Chalaf

Za czasów dżahilijji Abd ar-Rahman bin Auf oraz Umajja bin Chalaf byli przyjaciółmi w Mekce. Po starciu pod Badr Abd ar-Rahman, niosący zdobyte w bitwie tarcze, przeszedł obok jeńców, wśród których był Umajja, trzymający za rękę swojego syna Alego bin Umajję. Relacjonuje Abd ar-Rahman:
„Gdy ich prowadziłem, ujrzałem Bilala, który był torturowany przez Umajję w Mekce. Bilal powiedział: Oto przywódca niewiary – Umajja bin Chalaf. Albo on, albo ja! Próbowałem go uspokoić, lecz Umajja powiedział to samo: Albo on, albo ja! Po bezskutecznych próbach pogodzenia ich Bilal krzyknął na cały głos: O wy, przyjaciele Boga, oto przywódca niewiary Umajja bin Chalaf, zaiste, albo on zginie, albo ja! Wtedy przybiegło kilku muzułmanów, którzy wyjęli miecze i zabili Umajję wraz z jego synem”.
Abd ar-Rahman powtarzał później często: „Niech Bóg zmiłuje się nad Bilalem, przez niego nie dość, że straciłem moje łupy, to jeszcze zabili moich jeńców!”
Praca „Zad al-Ma’ad” podaje z kolei, że Abd ar-Rahman poprosił Umajję, żeby ten uklęknął, a następnie położył się na nim, żeby go ochronić, lecz ludzie wokół zadawali Umajji ciosy mieczem spod spodu, a Abd ar-Rahman został ranny w nogę.

Umar bin al-Chattab i Al-As bin Hiszam

Tamtego dnia Umar bin al-Chattab (niech Bóg będzie z niego zadowolony) zabił swojego wuja Al-Asa bin Hiszama ibn al-Mughirę.

Abu Bakr i Abd ar-Rahman

Abu Bakr as-Siddik (niech Bóg będzie z niego zadowolony) zawołał do swojego syna Abd ar-Rahmana, który był wówczas po stronie bałwochwalców:
– Gdzie są moje pieniądze, nikczemniku?!
Tamten odparł mu wierszem:
– Uleciały razem z wiatrem.

Sad bin Mu’az

Gdy ludzie zaczęli brać nieprzyjacielskich wojowników do niewoli, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) znajdował się w szałasie, a u jego drzwi stał Sad bin Mu’az, odpowiedzialny za jego ochronę. Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) spojrzał na Sada i ujrzał na jego obliczu grymas odrazy.
– Na Boga, Sadzie, czyżbyś czuł wstręt do tego, co czynią ludzie? – zapytał go.
– Tak, Wysłanniku Boga – odpowiedział Sad. – Była to bowiem pierwsza bitwa, jaką Bóg pozwolił nam stoczyć z bałwochwalcami, a zabijanie ich jest dla mnie milsze, niż pozostawianie ich przy życiu.

Musab bin Umajr i Ubajj Aziz bin Umajr

Po zakończeniu bitwy Musab bin Umajr al-Abdari przeszedł obok swojego brata Ubajja Aziza bin Umajra, który walczył przeciwko muzułmanom. Musab powiedział pomocnikowi, który wziął Ubajja do niewoli i prowadził go za rękę:
– Trzymaj go mocno, ponieważ jego matka ma dużo pieniędzy i może go od ciebie wykupić!
– Tak mnie traktujesz?! – zirytował się Ubajj Aziz.
– On prędzej jest dla mnie bratem, niż ty – odpowiedział Musab.

Abu Huzajfa i Utba bin Rabi’a

Gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nakazał pochować ciała bałwochwalców w wyschniętej studni, wciągnął tam ciało Utby bin Rabi’a i spojrzał na zasmuconą twarz syna Utby, Abu Huzajfy.
– Czyżbyś smucił się z powodu śmierci ojca? – spytał.
– Wysłanniku Boga – odparł Abu Huzajfa – nie wątpię w to, że spotkała go zasłużona śmierć, lecz uważałem go za człowieka rozsądnego, litościwego i szlachetnego. Miałem nadzieję, że to poprowadzi go do islamu. Gdy więc zobaczyłem, że zginął, będąc w niewierze, zasmuciłem się.
Wtedy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pomodlił się w intencji Abu Huzajfy.

17.11 Straty obydwu stron

Bitwa zakończyła się klęską bałwochwalców i zwycięstwem muzułmanów, spośród których zginęło czternaście osób – sześciu emigrantów oraz ośmiu pomocników. Po stronie politeistów straty były znacznie większe – zginęło siedemdziesiąt osób, i także siedemdziesiąt dostało się do niewoli, a zarówno wśród zabitych, jak wśród jeńców, było wielu dowódców i ważnych ludzi z Mekki.
Po zakończeniu bitwy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zbliżył się do zabitych spośród Kurajszytów i powiedział: „Byliście złymi współplemieńcami dla waszego Proroka. Uznaliście mnie za kłamcę, gdy inni ludzie uwierzyli mi, poniżyliście mnie, gdy inni ludzie pomogli mi, wypędziliście, gdy inni ludzie dali mi schronienie”. Następnie nakazał, by pochować ich w jednej ze studni w Badr.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) podjechał wraz ze swoimi towarzyszami na swoim wierzchowcu na skraj dołu, do którego wrzucono dwadzieścia cztery ciała możnych Kurajszytów i zaczął wołać ich po imieniu i imionach ich ojców:
– Czy nie byłoby lepiej dla was, gdybyście usłuchali Boga i Jego Wysłannika? Zaiste, to, co obiecał nam nasz Pan, okazało się prawdą. Czy widzicie, że to, co obiecał wam wasz Pan, okazało się prawdą?
– Wysłanniku Boga, czemu mówisz do pozbawionych ducha trupów? – zapytał wtedy Umar bin al-Chattab. Prorok odparł:
– Na Tego, w Którego ręku jest dusza Muhammada! Oni słyszą moją mowę lepiej niż wy, lecz nie odpowiadają.

17.12 W Mekce po klęsce

Bałwochwalcy uciekli w popłochu spod Badr, rozbiegli się po dolinach i przełęczach, a następnie skierowali się ku Mekce, nie wiedząc, jak do niej wjechać, by uniknąć poniżenia. Według Ibn Ishaka, pierwszą osobą spośród Kurajszytów, która przybyła do Mekki, był Al-Hajsuman bin Abd Allah al-Chuza’i.
– Co się stało? – spytali go.
– Utba bin Rabi’a, Szajba bin Rabi’a, Abu al-Hakam bin Hiszam i Umajja bin Chalaf zostali zabici! – odparł, po czym wymienił resztę zabitych pod Badr przywódców mekkańskich. Siedzący na kamieniu Safwan bin Umajja chciał sprawdzić, czy oby Al-Hajsuman faktycznie zna tych ludzi i nie pomylił ich z nikim innym, poprosił więc ludzi, by spytali o niego samego.
– A co stało się z Safwanem bin Umajją? – spytali.
– A siedzi tutaj na kamieniu – odparł al-Hajsuman – lecz, na Boga, widziałem, jak giną jego ojciec i brat.
Relacjonował Abu Rafi – sługa Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).:
„Służyłem Al-Abbasowi. Wszyscy w domu już wyznawali islam – przyjął go Al-Abbas, jego żona Umm al-Fadl i ja – Al-Abbas jednak ukrywał ten fakt. Abu Lahab nie wyruszył na bitwę pod Badr, a gdy dotarła doń wiadomość o wyniku bitwy, Bóg zasmucił go i włożył żal w jego serce, my natomiast poczuliśmy się silniejsi. Byłem słabym mężczyzną zajmującym się wyrobem strzał w pomieszczeniu nieopodal źródła Zamzam. Gdy pewnego razu robiłem strzały, a obok mnie siedziała Umm al-Fadl, dotarła do nas radosna wieść o zwycięstwie muzułmanów. Chwilę później przyszedł Abu Lahab i usiadł za mną z boku pomieszczenia. Wówczas ludzie ogłosili: Oto przybył Abu Sufjan bin al-Haris! Abu Lahab zawołał go: Chodź do mnie! Opowiedz, co się wydarzyło! Abu Sufjan usiadł obok niego, ludzie stali wokół, a Abu Lahab spytał: Synu mego brata, co z naszymi ludźmi? Tamten odparł: Nic się nie wydarzyło, poza tym, że napotkaliśmy na grupę ludzi, którym za darmo podłożyliśmy głowy do ścięcia. Zabijali nas jak chcieli, brali nas do niewoli jak chcieli. Jednakże nie mam do nikogo pretensji, bowiem widzieliśmy między niebem a ziemią wojowników w białych szatach na biało-czarnych rumakach, których nikt nie mógł pokonać. Gdy usłyszałem te słowa, krzyknąłem: Na Boga, to byli aniołowie! Wtedy Abu Lahab uderzył mnie mocno w twarz. Ja z kolei rzuciłem się na niego, lecz podniósł mnie i rzucił mną o ziemię, a następnie usiadł na mnie i zaczął bić. Nie byłem w stanie stawiać mu oporu, jako że byłem słabym mężczyzną, lecz Umm al-Fadl wstała, wzięła jedną z kolumn, na której opierał się dach pomieszczenia i uderzyła go nią w głowę, pozostawiając dużą ranę. Zawołała: Bijesz go, wykorzystując okazję, że nie ma jego pana?! Po tym Abu Lahab odszedł. Siedem dni później Bóg zesłał na niego gorączkę, a na ranie pojawił się groźny wrzód, przez co Abu Lahab wkrótce zmarł. Arabowie bardzo obawiali się tej choroby, dlatego jego synowie zostawili ciało i przez trzy dni nikt nie zbliżał się do niego ani nawet nie próbował go pochować. Gdy jednak zaczęli obawiać się, że ludzie wezmą im za złe pozostawienie ciała, wykopali dół, zepchnęli doń ciało kijem i zasypali je rzucanymi z daleka kamieniami”.
Wiadomość o klęsce bardzo źle wpłynęła na mieszkańców Mekki, a jej przywódcy zakazali opłakiwania zabitych, by muzułmanie nie mogli napawać się widokiem ich żalu.
Pod Badr zginęło trzech synów niewidomego Al-Aswada bin al-Muttaliba, który chciał ich opłakiwać. Gdy w nocy usłyszał głos płaczącej kobiety, posłał swojego sługę, nakazując mu: „Dowiedz się, czy opłakiwanie zmarłych jest już dozwolone i czy Kurajszyci opłakują już swych zabitych. Och, jak bardzo chciałbym opłakać Abu Hakima! Moje gardło wyschło już z żałości”.
Okazało się jednak, że owa kobieta płakała, ponieważ zginął jej wielbłąd.

17.13 W Medynie po zwycięstwie

Po tym, jak muzułmanie odnieśli zwycięstwo, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wysłał do Medyny dwóch posłańców: Abd Allaha bin Rawahę oraz Zajda bin Harisę.
W czasie nieobecności armii muzułmańskiej żydzi i hipokryci [105] rozpowszechniali kłamliwe pogłoski o klęsce muzułmanów lub o śmierci Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Gdy jeden z hipokrytów ujrzał Zajda bin Harisę, jadącego na wielbłądzicy Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Muhammad zginął; to jego wielbłądzica, a Zajd jest tak przerażony, że sam nie wie co mówi. Należy do niedobitków armii muzułmańskiej”. Jednak większość mieszkańców Medyny uwierzyła posłańcom Wysłannika Boga.
Po tym, jak Abd Allah i Zajd przybyli do miasta, natychmiast otoczyli ich muzułmanie, by usłyszeć od nich wiadomości. Gdy usłyszeli o zwycięstwie, zapanowały radość i szczęście, a cała Medyna rozbrzmiewała głośnym wychwalaniem Boga. Ci spośród możnych Medyny, którzy pozostali w mieście, wyszli na drogę prowadzącą do Badr, by przywitać Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i pozdrowić go z okazji wiktorii. Relacjonował Usama bin Zajd:
„Wiadomość dotarła do nas tuż po tym, jak pochowaliśmy Rukajję, córkę Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), która najpierw była moją żoną, a następnie żoną Usmana bin Affana”.

Droga powrotna do Medyny

Po zakończeniu bitwy muzułmanie przebywali w Badr przez trzy dni. Przed wyruszeniem w drogę powrotną w szeregach armii wybuchł konflikt o zdobycze wojenne. Gdy zaczął narastać, Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nakazał zwrócić wszystkie łupy [106]. Jego rozkaz został spełniony, a następnie został objawiony werset rozwiązujący ten problem. Relacjonował Ubada bin as-Samit:
„Wyruszyłem wraz z Wysłannikiem Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) z Medyny i walczyłem pod Badr, gdzie Bóg pokonał wroga. Grupa muzułmanów ruszyła w pościg za wycofującą się armią nieprzyjaciela, inna grupa zajęła się zbieraniem łupów, a jeszcze inna trzymała się Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), by nie dotknęło go żadne zło z rąk wroga. Gdy zapadła noc, a ludzie spotkali się w jednym miejscu, ci, którzy zbierali łupy, powiedzieli: To my je zebraliśmy, nikt inny nie będzie miał w nich udziału. Ci, którzy gonili nieprzyjaciela, powiedzieli: Wcale nie macie do nich większego prawa niż my, to my przepędziliśmy wroga i pokonaliśmy go. Z kolei ci, którzy chronili Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), powiedzieli: Baliśmy się, że wróg może zrobić mu krzywdę, byliśmy więc przy nim.
Wtedy Bóg zesłał następujący werset:

Oni pytają cię o zdobycze wojenne. Powiedz: ‘Zdobycze wojenne należą do Boga i Wysłannika [którzy rozdzielą je, jak zechcą]. Przeto lękajcie się Boga i naprawiajcie sprawy pomiędzy sobą, aby nie dopuścić do niezgody. I bądźcie posłuszni Bogu i Jego Wysłannikowi, jeśli jesteście prawdziwie wierzący’ [107].

Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) rozdzielił łupy pomiędzy wszystkich muzułmanów”.
Po spędzeniu trzech dni w Badr Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wyruszył na czele armii w kierunku Medyny. Muzułmanie zabrali ze sobą wziętych do niewoli bałwochwalców oraz łupy, za które odpowiedzialny był Abd Allah bin Kab. Po przekroczeniu przełęczy As-Safra zatrzymali się przy wydmie leżącej niedaleko tej przełęczy, gdzie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) po wydzieleniu jednej piątej równo rozdzielił zdobycze pomiędzy muzułmanów.
Wcześniej, bo po dotarciu do As-Safra Wysłannik nakazał zabić An-Nadra bin al-Harisa, który pod Badr niósł chorągiew bałwochwalców. Należał do największych ciemięzców spośród Kurajszytów i najgorszych grzeszników wśród wrogów islamu. Egzekucję wykonał Ali bin Abi Talib.
Po dotarciu zaś do Irq az-Zabijja Wysłannik nakazał zabić Ukbę bin Abi Mu’ita, o którego krzywdach wyrządzonych Wysłannikowi Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pisaliśmy wcześniej. To on położył wnętrzności wielbłąda na głowie Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), gdy ten się modlił, on dusił go swoim ubraniem i o mało nie zabiłby go, gdyby nie przeszkodził mu w tym Abu Bakr. Tuż przed śmiercią Ukba spytał: „Kto zaopiekuje się moimi dziećmi, Muhammadzie?”, a Prorok odparł: „Ogień piekielny”. Egzekucję wykonał Asim bin Sabit, a według niektórych Ali bin Abi Talib.

Powitanie

Gdy armia muzułmańska dotarła do Ar-Rauha, została przywitana przez możnych spośród muzułmanów, którzy wyruszyli na spotkanie po otrzymaniu dobrej wieści o zwycięstwie, przekazanej przez dwóch posłańców. Salma bin Salama powiedział im: „Z jakiej to okazji nam gratulujecie? Na Boga, spotkaliśmy jedynie łysych staruchów!” Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) uśmiechnął się wówczas i powiedział: „Bracie, to byli silni wojownicy!”
Asjad bin Hudajr zwrócił się do Proroka i powiedział:
– Wysłanniku Boga, chwała niech będzie Bogu, Który dał ci zwycięstwo i ucieszył nim twoje oko. Na Boga, Wysłanniku Boga, gdybym wiedział, że będziesz walczył z wrogiem, nie zostałbym tu ani chwili! Myślałem, że jedziecie tylko napaść na karawanę, ale gdybym wiedział, że to nieprzyjaciel, wyruszyłbym!
– Rzekłeś prawdę – odparł Wysłannik Boga.
Następnie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wjechał do Medyny jako zwycięzca.
Jeńcy zostali wprowadzeni do Medyny dzień po przybyciu armii muzułmańskiej. Wysłannik rozdzielił ich pomiędzy towarzyszy i polecił im, by dobrze ich traktowali. Dlatego właśnie towarzysze sami jedli daktyle, a jeńcom dawali chleb, który wówczas przedstawiał sobą większą wartość.
Po zwycięstwie pod Badr i triumfalnym powrocie Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) do Medyny, wszyscy wrogowie islamu w tym mieście i jego okolicach poczuli strach. Wielu ludzi, którzy jeszcze nie przyjęli islamu, uczyniło to teraz. Wyznanie wiary wypowiedział m.in. Abd Allah bin Ubajj, choć akurat on (i nie tylko on) uczynił to tylko na pokaz, w głębi duszy pozostając niewierzącym.

Kwestia jeńców

Po przybyciu do Medyny towarzysze spytali Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) o jeńców. Odezwał się Abu Bakr:
– Wysłanniku Boga, to nasi bracia stryjeczni, członkowie naszych klanów i rodzeni bracia. Uważam, że mógłbyś wziąć za nich okup, a to, co otrzymamy za nich, da nam dużo siły przeciwko niewiernym, a być może Bóg poprowadzi tych, których uwolnimy, by stali się naszymi sojusznikami.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) spytał Umara: „Co o tym myślisz, Ibn al-Chattabie?” Tamten zgodził się z Abu Bakrem, jednak domagał się stracenia niektórych spośród wziętych do niewoli przywódców pogan, by Bóg wiedział, że w sercach muzułmanów nie ma żadnej litości dla bałwochwalców.
Opinia Abu Bakra przeważyła. Wysokość wykupu wynosiła od tysiąca do czterech tysięcy dirhamów. Jako że mieszkańcy Mekki najczęściej byli piśmienni, a większość mieszkańców Medyny była analfabetami, ten, kto nie posiadał pieniędzy na wykup, musiał uczyć dziesięcioro dzieci pisania i czytania. Został wypuszczany dopiero po tym, jak dzieci opanowały te umiejętności.
Relacjonuje Umar:
„Następnego dnia przyszedłem do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i Abu Bakra i zobaczyłem, jak płaczą. Spytałem: Wysłanniku Boga, czemu płaczecie? Czy stała się rzecz, nad którą również powinienem zapłakać? Wysłannik odparł: Płaczemy z powodu kary, która o mały włos nie spotkała naszych towarzyszy za to, że wzięli okup za jeńców. Właśnie zobaczyłem ją, była tak blisko, jak to drzewo! – i wskazał je ręką”.
Bóg Najwyższy objawił następujące słowa:

„Nie jest właściwe dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki nie doprowadzi do upadku nieprzyjaciół w kraju. Wy szukacie ulotnych zysków życia doczesnego, lecz Bóg chce dla was życia ostatecznego. Bóg jest Pełen Chwały, Jego Moc nieodparta, Mądry.
Gdyby nie było wcześniejszego dekretu od Boga, to dotknęłaby was kara ogromna ze względu na to, co wzięliście” [108].

Owym wcześniejszym dekretem były słowa Boga Najwyższego:

„Potem uwolnijcie ich w akcie łaski, nie żądając nic w zamian, albo za okupem” [109].

Jednakże zacytowany wcześniej werset skrytykował tych, którzy wzięli niewiernych do niewoli, ponieważ bałwochwalcy nie zostali zupełnie pokonani. Ponadto muzułmanie przyjęli okup od tych, którzy nie byli jedynie jeńcami, lecz największymi złoczyńcami spośród wrogów islamu, Boga i Jego Wysłannika.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wypuścił kilku jeńców bez żądania od nich wykupu, m.in. Al-Muttaliba bin Hantaba, Sajfiego bin Abi Rifa’ę, Abu Izzę al-Dżamhiego (Abu Izza później zginął pod Uhud). Wypuścił także swojego zięcia Abu al-Asa pod warunkiem, że ten pozwoli swojej żonie, a córce Proroka, Zajnab, wyemigrować do Medyny. Z początku od Abu al-Asa żądano wykupu, Zajnab wysłała więc do Medyny naszyjnik, który wcześniej był własnością Chadidży. Gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zobaczył naszyjnik, bardzo się wzruszył i poprosił swoich towarzyszy, by pozwolili mu puścić Abu al-Asa bez wykupu, jednakże postawił mu wspomniany wyżej warunek. Abu al-As zgodził się i Zajnab mogła przenieść się do Medyny. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wysłał Zajda bin Harisę wraz z dwoma osobami spośród pomocników do doliny Ja’dżadż, polecając im, by poczekali tam na Zajnab i odprowadzili ją do Medyny. Tak też się stało.
Do jeńców należał także Suhajl bin Amr, który był wybitnym mówcą. Umar zwrócił się do Proroka: „Wysłanniku Boga, czy mam wyrwać Suhajlowi bin Amr przednie zęby, by już nigdy nie mógł przeciwko tobie przemawiać?” Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nie zgodził się na to.
W międzyczasie Sad bin an-Nu’man wyruszył na pielgrzymkę do Mekki, lecz pochwycił go Abu Sufjan, którego syn Amr znajdował się wówczas w niewoli muzułmanów. Po tym, jak zwrócili mu syna, Abu Sufjan wypuścił Sada.

17.14 Koran o bitwie pod Badr

Bitwy pod Badr i wydarzeń, które nastąpiły po niej, dotyczy sura Al-Anfal (Łupy), w której Bóg Najwyższy zwraca uwagę muzułmanów na ich niedociągnięcia i pewne niewłaściwe zachowania, by mogli pracować nad usunięciem ich.
Sura opowiada następnie o niematerialnym wsparciu udzielonym muzułmanom przez Boga, co miało służyć temu, by nie wpadli w pychę z powodu zwycięstwa i nie wierzyli w nieograniczoność swojej odwagi i siły, lecz by polegali na Bogu i byli posłuszni Jemu i Jego Wysłannika (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
Później mówi o wzniosłych i szlachetnych celach, które zostały osiągnięte dzięki zwycięstwu w tej krwawej i strasznej bitwie oraz o cechach i zachowaniach, które przyczyniły się do osiągnięcia zwycięstwa.
Potem Bóg zwraca się do bałwochwalców, w tym tych, którzy zostali wzięci do niewoli, hipokrytów i żydów, polecając im, by podporządkowali się prawdzie.
Następnie ten rozdział Koranu reguluje kwestie, dotyczące zdobyczy wojennych, ponadto ustanawia zasady wojny i pokoju, co było koniecznością na tym etapie rozwoju islamu. Wojny prowadzone przez muzułmanów musiały odróżniać się od tych prowadzonych przez ludzi z epoki niewiedzy, tak jak wierzący powinni odróżniać się od ignorantów szlachetnymi cechami oraz wartościami moralnymi, jako że islam nie jest jedynie teoretyczną nauką, lecz kształtuje moralność swoich wyznawców w oparciu o zasady, do których wzywa.
Sura wymienia także kilka przepisów dotyczących funkcjonowania państwa islamskiego, regulując życie muzułmanów zamieszkujących je, a także tych przebywających poza jego granicami.

Ramadan miesiącem postu

W drugim roku hidżry został nakazany post w ramadanie, zakat al-fitr (obowiązkowa jałmużna zbierana i rozdawana przed świętem kończącym ramadan), poszerzyła się również grupa rodzajów majątku, od których należało płacić zakat (ar. jałmużna). Dzięki temu polepszyła się sytuacja biednych spośród muzułmanów.
Ciekawym zbiegiem okoliczności jest fakt, że pierwsze Święto Zakończenia Postu, obchodzone przez wierzących w miesiącu szawwal drugiego roku hidżry, zbiegło się z wielkim zwycięstwem pod Badr. Cóż mogło być wspanialszego od święta, które przyszło tuż po tym, jak Bóg ukoronował głowy Swoich sług zwycięstwem i chwałą? Jakże wspaniały był widok modlitwy świątecznej, którą muzułmanie odprawili po tym, jak wyszli ze swych domów, wysławiając Boga i głosząc Jego wielkość i chwałę! Ich serca wypełniły się miłością do Boga oraz pragnieniem zdobycia Jego Miłosierdzia i zadowolenia po tym, jak obdarzył ich Swoimi łaskami i zwycięstwem. Zostało to następująco opisane:
„I wspomnijcie [z wdzięcznością], kiedy byliście nieliczni [i prześladowani] i sądzono, że jesteście słabi na tej ziemi, lękając się, że ludzie was pochwycą, a wtedy On dał wam schronienie i umocnił was Swoją pomocą i zaopatrzył was w czyste, zdrowe rzeczy, abyście okazali wdzięczność (w sercu, w mowie i w działaniu – wypełniając Jego przykazania)”[110].


87 Wspomnianego wcześniej w rozdziale, mówiącym o emigracji Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
88 Koran, 8:47.
89 Koran, 8:5-6.
90 Pole wulkaniczne na terenie dzisiejszej Arabii Saudyjskiej blisko granicy z Jemenem. Wówczas zamieszkane przez plemię Banu Kinana (przyp. red. pol.).
91 Nieprzetłumaczalna gra słów. W języku arabskim słowo oznaczające wodę może oznaczać też spermę, nasienie (Bóg w Koranie mówi kilka razy, że człowiek jest stworzony z kropli spermy). Odpowiedź Wysłannika (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) można zatem przetłumaczyć również jako „jesteśmy (stworzeni) z nasienia”. Z kolei wody Iraku to prawdopodobnie rzeki Tygrys i Eufrat (przyp. red. pol.).
92 Koran, 8:11.
93 Koran, 8:19.
94 Jest to opinia Ibn Ishaka, z kolei wedle relacji przekazanych przez Ahmada i Abu Dauda Ubajda walczył z Al-Walidem, Ali z Szajbą, a Hamza z Utbą. Zob. „Miszkat al-Masabih”, 2/343 (przyp. aut.)
95 Koran, 22:19.
96 Koran, 8:12.
97 Koran, 8:9.
98 Koran, 54:45.
99 Koran, 8:17.
100 Hajzum – imię konia jednego z aniołów (przyp. tłum.).
101 Koran, 8:48.
102 Ostatecznie całość łupów po Abu Dżahlu przejął Mu’az bin Amr, jako że Mu’az bin Afra niedługo później zginął.
103 Gdy Abd Allah bin Masud mieszkał w Mekce, zajmował się wypasem owiec.
104 Chodzi o porównanie Abu Dżahla, który był przywódcą Mekkańczyków i prześladował muzułmanów, do Faraona, który za czasów Proroka Mojżesza (niech będzie z nim pokój) był władcą Egiptu i prześladował żydów, podobnie jak muzułmanie wierzących w Jednego Boga (przyp. red. pol.).
105 Tłumaczenie arabskiego słowa al-munafikun, oznaczającego bałwochwalców lub żydów, którzy pozornie przyjęli islam, wyznali słowami wiarę w Boga Jedynego i Jego Wysłannika (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), jednak w głębi duszy pozostali niewierzący, często spiskując z żydami lub poganami przeciwko Prorokowi Muhammadowi, innym wiernym i przeciwko całemu państwu muzułmańskiemu. Przywódcą hipokrytów z Medyny był Abd Allah bin Ubajj (przyp. red. pol.).
106 Tzn. zwrócić je do wspólnej „puli” celem ponownego ich rozdzielenia (przyp. red. pol.).
107 Koran, 8:1.
108 Koran, 8:67-68.
109 Koran, 47:4.
110 Koran, 8:26.

<<<Poprzedni rozdział]  [Spis treści]  [Następny rozdział>>>