Szari’ah

Słowo szari’ah może pochodzić od arabskiego szir’a, które w Qur’anie oznacza mniej więcej „zbiór przepisów”, jednak w dosłownym tłumaczeniu arabskie słowo „szari’ah” oznacza źródło – źródło, do którego przychodzimy, kiedy jesteśmy spragnieni. W znaczeniu prawnym oznacza prawo, które respektuje wszystkie przepisy, mające źródło w Qur’anie i sunnie Wysłannika (PZN), i nie dodaje do nich żadnych przepisów prawa zwyczajowego czy pochodzącego z innych źródeł. Obecnie – wbrew temu, co często słyszy się w mediach – nie ma ani jednego! kraju, w którym obowiązywałoby prawo szari’ah.

Szari’ah jest ustanowione i objawione przez Allaha, a przekazane ludziom przez Muhammada (PZN) – podobnie, jak wcześniej każdy z proroków i Posłańców Allaha (Pokój i Łaska Allaha z nimi wszystkimi) przynosił własne prawo, skierowane do jednego ludu.

Pierwsza zasada szari’ah zakłada, że absolutnie wszyscy ludzie (król i żebrak) są równi przed prawem. Przykłady równego traktowania ludzi przez muzułmańskie prawo znajdujemy i w hadisach Proroka (PZN), i w historiach, dotyczących czterech pierwszych kalifów – oby Allah był z nich zadowolony. (Warto dodać, że w pierwszym okresie państwa muzułmańskiego prawie nie istniała przestępczość i stanowisko sędziego raczej było honorowym tytułem, niż wiązało się z jakimiś określonymi obowiązkami.)

Za czasów Proroka (PZN) przyłapano na kradzieży pewną szanowaną w jej plemieniu kobietę (która miała swój majątek, nie musiała kraść z biedy). Ludzie z tego plemienia nie chcieli jej karać i postanowili, że spróbują załatwić tę sprawę „po znajomości” – przez kogoś, kto dobrze zna Proroka (PZN). Do Proroka (PZN) przyszedł w tej sprawie Usama ibn Zaid, a Prorok (PZN) zdenerwował się i powiedział, że ten przepis nie pochodzi od niego, tylko od Allaha, a później dodał: „Allah zniszczył narody żyjące przed wami, ponieważ karały one zwykłych ludzi za ich przestępstwa, a dostojnikom pozwalały na bezkarne dokopywanie zbrodni. Przysięgam na Tego, Który trzyma moje życie w Swoim ręku, że nawet gdyby Fatima, córka Muhammada, popełniła przestępstwo, obciął bym jej rękę.”[Bukhari]

Inna historia opowiada nam, że Umar ibn al Khattab, kiedy już był kalifem, miał sprawę w sądzie z pewną kobietą. Kiedy Umar przyszedł do sądu, sędzia wstał na jego powitanie, a wtedy kalif powiedział mu: Już wyrządziłeś pierwszą niesprawiedliwość tej kobiecie, zanim jeszcze zacząłeś nas sądzić. Później Umar doprowadził do tego, żeby tę sprawę rozpatrzył inny sędzia, bo obawiał się, że tamten będzie chciał wydać wyrok na jego korzyść.

Jeszcze inna historia mówi nam, że Ali ibn Abu Talib jechał konno i upuścił (zgubił) swoją tarczę. Później znalazł ją u jakiegoś człowieka, mieszkającego przy drodze, którą Ali wtedy jechał (ten człowiek nie był muzułmaninem) i powiedział mu: To jest moja tarcza. Tamten człowiek odpowiedział, że on znalazł tę tarczę i ona nie jest Alego, tylko jego. Wtedy Ali poszedł z tą sprawą do muzułmańskiego sędziego. Kiedy już zaczęła się sprawa w sądzie, sędzia przywitał tamtego jego imieniem, a do Alego ? zwrócił się „Abu Hasan” (dosłownie: ojciec Hasana; takie zwrócenie się do kogoś podkreśla jego pozycję i jest o wiele bardziej uprzejme, niż zwrócenie się po imieniu, jeśli chodzi o kogoś ważnego). Wtedy Ali powiedział do sędziego: Jesteś niesprawiedliwy, traktuj nas jednakowo. Zaczęli rozmawiać o tej tarczy (wszyscy wiedzieli, że to jest tarcza Alego, bo wszyscy ją poznali), ale nie było żadnych dowodów ani żadnych świadków na to, że Ali ją upuścił, a tamten nie-muzułmanin ją znalazł. Wreszcie sędzia powiedział, że skoro nie ma świadków ani nie ma żadnego dowodu, tylko Ali mówi, że to jego tarcza, a tamten człowiek też mówi, że to jego tarcza, to sąd nic nie może zrobić i tarcza zostaje u tego człowieka, który teraz jest jej właścicielem. Na tym sprawa się skończyła i tamten nie-muzułmanin wyszedł z sądu, ale za chwilę wrócił i powiedział: Wszyscy wiemy, że to jest tarcza Alego i ja mu ją oddam, ale chciałem tylko zobaczyć, czy wasza sprawiedliwość naprawdę wygląda tak, jak mówicie.[„Tarikh al-Qudat” Abu Bakr Hajjan]

Ta historia pokazuje nam, że sędzia nie może sądzić nie tylko według tego, kto ma jaką pozycję, ale nawet według tego, czy ktoś jest muzułmaninem, czy nie. Równi są muzułmanin i niewierny, mężczyzna i kobieta, władca i biedak…

Żeby szari’ah zaczęło obowiązywać w danym kraju, wszyscy ludzie muszą chcieć, żeby tak się stało, a to wcale nie jest takie proste, bo zawsze znajdą się ludzie, którzy tego nie chcą. Przykładowo – niech będzie muzułmańskie małżeństwo, w którym i mąż, i żona mają pracę, każde ma własny samochód, własne konto w banku, własne oszczędności itp. itd. Przy rozwodzie według szari’ah jest prosta sprawa – co on ma na swoje nazwisko, to należy do niego, a co ona ma na swoje nazwisko, to należy do niej. A mąż może popatrzeć, że jego żona ma więcej na koncie, że ma lepszy samochód, a prawo cywilne w Polsce (jeśli nie mają spisanej intercyzy, która nawiasem mówiąc też jest zapożyczona z Islamu) daje mu podział majątku pół na pół. I wtedy on może nie chcieć rozwodu według szari’ah, tylko policzy, kiedy dostanie więcej i pójdzie do polskiego sądu, bo podział pół na pół bardziej mu się opłaci. I tak samo może być nie tylko w Polsce, ale w Arabii Saudyjskiej, w Syrii, w krajach arabskich.

Tak samo są ludzie, którzy trochę praktykują, ale piją alkohol, albo mają swoje bary, restauracje, dyskoteki, produkują alkohol albo papierosy, mają jakieś kasyno, dom publiczny albo sprzedają narkotyki (Astaghfirullah, Astaghfirullah, Astaghfirullah)… Tacy ludzie też nie będą chcieli szari’ah. Szari’ah eliminuje przestępczość – nie potrzeba firm ochroniarskich, nie potrzeba dużo policji (policjant i tak szybko złapie przestępcę, bo on czuje się odpowiedzialny przed Bogiem i nie będzie tak, że chowa się sprawę i czeka, aż ucichnie), nawet nie trzeba drzwi antywłamaniowych, dużo zamków w drzwiach, krat w oknach… Dlatego ludzie występują przeciwko szari’ah nie dlatego, że to prawo jest „okrutne”, tylko dlatego, że albo wsadzi ich do więzienia (jeśli robią coś złego), albo pozamyka im interesy, z których oni żyją.

Niektórzy mówią, że szari’ah jest okrutne, bo zezwala na karę śmierci. Ci „obrońcy praw człowieka” zapominają o tym, że kiedy dla morderców czy gwałcicieli obowiązuje kara śmierci, takich „ofiar śmiertelnych” jest o wiele mniej niż wtedy, kiedy kary za te przestępstwa ograniczają się do krótkiego więzienia (w komfortowych warunkach!) albo w ogóle ich nie ma. Teraz przepisy często chronią złodzieja czy mordercę, a szari’ah chroni i przestępcę (nakazując dokładnie zbadać, dlaczego popełnił swoje przestępstwo), i poszkodowanego, i społeczeństwo.

Na przykład w Europie, jeśli ktoś zabije swojego ojca dla spadku po nim i zostanie złapany, to on jako morderca nie ma prawa do tego spadku, ale jego dzieci już tak. Tymczasem według szari’ah prawa do spadku nie ma ani ten morderca, ani nikt z jego spadkobierców.

Bardzo ważne jest coś, o czym zapominają niektórzy zwolennicy wprowadzenia szari’ah: Że najpierw władza w danym kraju powinna zapewnić każdemu godne życie i dochody takie, żeby nie musiał kraść (pracującemu, emerytowi, renciście, jeśli ktoś jest biedny, a nie może znaleźć pracy, powinien mieć prawo do zapomogi z zakat), a dopiero później wprowadzać kary za kradzież. Tymczasem w niektórych krajach, próbujących wprowadzić „kalifat” mamy kary z prawa szari’ah bez wysłuchania oskarżonego (czy oskarżonej), bez zbadania sprawy, bez zbadania sytuacji majątkowej tego, kto ukradł, jeśli chodzi o kradzież… Prorok Muhammad (PZN) powiedział: Jeśli umierasz z głodu, możesz żebrać, jeśli nikt ci nic nie da, możesz kraść.

W czasach kalifatu Umara w Arabii była pewnego roku wielka susza i straszny głód. Wtedy Umar ogłosił, że dopóki sytuacja się nie poprawi, nie będzie obcinania ręki za kradzież, jeśli ktoś ukradnie coś do jedzenia lub pieniądze na coś do jedzenia. [„Al-Bidaja łan-Nihaja” ibn Kathir] Później, kiedy już sytuacja się poprawiła, ponownie wrócono do kar przewidzianych przez szari’ah. Do Umara (kiedy jeszcze był sędzią, nie kalifem) przyszedł pewien człowiek, skarżąc się, że jest okradany przez swojego pracownika. Umar kazał sprowadzić tego pracownika i zapytano go, czy to prawda, a on przyznał się do kradzieży. Wtedy Umar zapytał go, dlaczego kradnie, a on odpowiedział, że musi kraść, bo jego pracodawca każe mu bardzo dużo pracować, a bardzo mało mu płaci. Zbadano tę sprawę i okazało się, że ten człowiek rzeczywiście bardzo długo pracuje, a bardzo mało zarabia. Wtedy Umar nakazał jego pracodawcy, żeby albo dawał pracownikowi mniej pracy, albo dawał więcej pieniędzy. I powiedział: Jeśli znowu mi powiesz, że twój pracownik kradnie, to utnę rękę tobie, a nie jemu, bo ty zmuszasz go do kradzieży.

Ta historia pokazuje nam, że przestępstwo musi być dokonane świadomie (ale np. jak ktoś popełni przestępstwo po pijanemu albo pod wpływem narkotyków, to nie jest to okoliczność łagodząca, tylko najpierw odpowiada za picie alkoholu albo za branie narkotyków, a później za to drugie przestępstwo) i dobrowolnie, że trzeba wysłuchać zawsze i jednej, i drugiej strony, że karę mamy tylko wtedy, jeśli ten, kto popełnił coś zakazanego, nie jest pokrzywdzony ani nie został do tego zmuszony. Tymczasem rozmaici „zwolennicy szari’ah” o tym wszystkim zapominają.

Inna opowieść, już z czasów kalifatu Umara, mówi, że pewnego wieczoru Umar przechadzał się ulicami Medyny, kiedy usłyszał muzykę dobiegającą zza muru, wzdłuż którego szedł. Niewiele myśląc, przeskoczył mur i zobaczył tam pewnego muzułmanina, pijącego w ogrodzie wino ze swoją żoną, która grała na jakimś instrumencie. Umar dość ostro potraktował tego człowieka, a tamten mu odpowiedział: Chwileczkę, władco wiernych! Ja niewątpliwie popełniłem grzech, ale wiedz, że ty popełniłeś aż trzy! Umar zapytał go, jakie to grzechy, a tamten odpowiedział: Prorok (PZN) zabraniał nam szpiegowania ludzi, a ty nasłuchiwałeś, co się u mnie dzieje. Prorok (PZN) nakazał nam, żebyśmy wchodzili do czyjegoś domu tylko przez drzwi i tylko za pozwoleniem gospodarza, a ty przeskoczyłeś przez mur mojego ogrodu, nie pytając mnie o pozwolenie. Prorok (PZN) nakazał nam rozpoczynanie rozmowy z drugim muzułmaninem od słów „salam alaikum”, a ty nie pozdrowiłeś mnie. Wtedy Umar przeprosił tamtego człowieka i wyszedł z jego ogrodu. Później tamten muzułmanin przestał przychodzić na poranną modlitwę i Umar bał się, że może nie przychodzi dlatego, bo został źle potraktowany. Jednak któregoś dnia spotkali się i tamten człowiek powiedział: Na Allaha, od tamtego dnia nie piłem alkoholu! Umar zrozumiał, że tamten bał się, bo myślał, że ludzie dowiedzieli się o jego grzechu. Uśmiechnął się i odpowiedział mu: Na Allaha, a ja nikomu o tym nie powiedziałem! I tamten człowiek zaczął znowu przychodzić na poranne modlitwy.

Ta historia także pokazuje nam równość ludzi wobec prawa i to, że ci, którzy są sędziami lub rządzącymi, powinni zauważać także swoje błędy, a nie tylko błędy innych.

Kiedy Umar ibn Abdul Aziz(potomek Umara, kalifem był mniej więcej sto lat po nim, pochodził z rodu Umajjadów) został kalifem, przyjrzał się dokładnie swojemu majątkowi i majątkowi każdej osoby ze swojej rodziny – i jeśli znalazł jakiś majątek, który był nie do końca uczciwie zdobyty, konfiskował go i przekazywał na rzecz państwa. Rządził tylko dwa i pół roku, ale jego rządy doprowadziły do tego, że w państwie nie było biednych ludzi – kiedy zebrano zakat, okazało się, że nie ma komu przekazać pieniędzy z zakat, bo nie ma ludzi, którzy tych pieniędzy potrzebują! Dlatego z tych pieniędzy zbudowano dużo dróg, mostów, a według tradycji nawet kupowano za nie ziarno dla dzikich ptaków i mięso dla dzikich zwierząt (tradycja mówi, że za panowania Umara ibn Abdul Aziza lisy pasły się razem z owcami). Był jednym z tych kalifów, za panowania których powracano do ideału państwa, w którym obowiązywały wszystkie przepisy szari’ah (odchodzenie od szari’ah zaczęło się po okresie Kalifów Sprawiedliwych – oby Allah był z nich zadowolony – tzn. po śmierci Alego w 40 roku Hidżry, a 661 roku wg rachuby chrześcijan).

Dzisiaj problem polega na tym, że niektórzy ludzie chcą wprowadzenia szari’ah i kalifatu, ale nie chcą mieć dokładnego rozeznania sytuacji ani nie chcą pamiętać o swoich obowiązkach władcy, chcą tylko kar dla tych, którzy łamią prawo. Tymczasem dzisiaj nie ma ani jednego kraju, w którym mogłoby być wprowadzone prawo szari’ah – w żadnym kraju nie ma podstaw ekonomicznych do takiego prawa (pamiętajmy, że warunkiem koniecznym jest brak biedy, żeby nikt nie musiał kraść). Poza tym nie wiadomo, jakim człowiekiem byłby ten, który w państwie rządzonym przez szari’ah miałby sprawować władzę (być kalifem?). Na koniec – szari’ah musi być niezależny od ludzkich przepisów czy konwencji (jako prawo od Boga), a dzisiaj prawdopodobnie musiałby zostać zaakceptowany przez ONZ czy Trybunał Praw Człowieka… Dlatego (wbrew temu, co niekiedy się słyszy) na razie nie ma podstaw, żeby dążyć do wprowadzenia szari’ah w jakimś państwie – i póki nie zostaną spełnione wszystkie konieczne do tego warunki, muzułmanie nawet nie powinni zgadzać się na to, żeby gdzieś wprowadzono czyste prawo szari’ah.

Wprowadzenie kalifatu także wiąże się z szari’ah, ale nie może być tak, że od razu ktoś ogłasza kalifat, tylko najpierw musi być dużo ludzi, którzy szczerze praktykują, później szari’ah, a później kalif, na którego wszyscy się zgodzą – a nie na odwrót. Pamiętajmy, że Abu Bakra wyznaczył Prorok(niektórzy uczeni uważają, że to Allah objawił Prorokowi, kto ma być jego następcą). Abu Bakr swoim następcą wyznaczył Umara, a z kolei Umar wyznaczył grupę ludzi, którzy mieli wybrać jego następcę…

Autor: Abd ul-Karim