Jak rozmawiać z Ateistą?

I od razu na początek – nie zaczynajmy od tego, że Allah wymienia w Qur’anie znaki dla ludzi, którzy wierzą. Dla tego człowieka taki argument nie będzie nic znaczył, bo on nie wierzy w Allaha ani w Jego Księgi.

Takich ludzi można podzielić na trzy grupy:
– tych, którzy nie wierzą, ale szukają swojej drogi;
– tych, którzy nie chcą deklarować, że uwierzą (albo mówią, że może później), ale chcą z nami podyskutować;
– tych, którzy chcą z nami rozmawiać o Bogu, żeby sobie z nas żartować albo śmiać się z tego, o czym będziemy im mówili.

I powinniśmy pamiętać, że trzeba rozmawiać nawet z takimi ludźmi, którzy należą do tej trzeciej grupy i chcą tylko śmiać się z nas. Z Proroka(PZN) mieszkańcy Mekki też cały czas się śmiali i prześladowali go, a jednak przez cały czas robił im da’wa i nawoływał ich do Islamu.

Taką rozmowę zawsze dobrze jest zacząć w ten sam sposób. Są dwie możliwości – albo Bóg jest, albo Boga nie ma. Jeśli Bóg jest, to powinny być jasne dowody na Jego istnienie, a nie powinno być żadnego dowodu na to, że Go nie ma. A jeśli Boga nie ma, to powinny być jasne dowody na to, że Go nie ma, a nie powinno być żadnego dowodu na Jego istnienie. Na początek my prosimy ateistę, żeby udowodnił nam, że Boga nie ma:

– może powiedzieć, że Boga nie ma, bo nikt Go nie widział: to żaden dowód, bo jest wiele rzeczy, których nie widzimy (na przykład coś bardzo małego, coś, co jest od nas daleko albo jakieś cząsteczki czy atomy, z których wszystko jest zbudowane)

– może powiedzieć, że Boga nie ma, bo Go nie słychać: to żaden dowód, bo nie słyszymy, jak tupie mrówka (ale to nie znaczy, że jej kroki nie wydają dźwięku, bo może inne mrówki to słyszą), bo nie słyszymy wielu dźwięków, które słyszą psy (są nawet gwizdki wydające dźwięk, które słyszy tylko pies, a człowiek go nie słyszy) czy nietoperze;

– może powiedzieć, że Boga nie ma, bo nie można go dotknąć: to żaden dowód, bo tlenu w powietrzu też nie możemy dotknąć, ale to nie znaczy, że go nie ma;

– może powiedzieć, że Boga nie ma, bo są wojny albo trzęsienia ziemi i to jest niesprawiedliwe: to też żaden dowód (na chwilę zakładamy, że on ma rację, że to nie jest sprawiedliwe), bo człowiek też może być niesprawiedliwy i źle postępować, a przecież to, że taki człowiek robi złe uczynki, nie oznacza, że tego człowieka nie ma.

I taki ateista nie ma jasnego dowodu na to, że Boga nie ma. Ale teraz z kolei on pyta nas, jakie my mamy jasne dowody na to, że Bóg jest.

Pierwszym dowodem na istnienie Boga jest istnienie świata i istnienie człowieka. Każda rzecz istnieje, bo ktoś ją stworzył (np. w krześle ktoś jeden zrobił metalowe nogi, ktoś drugi drewniane siedzenie, ktoś trzeci śrubki, a ktoś czwarty to skręcił). Ja istnieję, bo też ktoś mnie stworzył – i nie był to człowiek, bo człowiek nie stworzy innego człowieka (mama mnie tylko urodziła, ale nie stworzyła, ojciec podobnie). Dlatego i świat musi istnieć dlatego, że ktoś go stworzył. Tutaj ateista może powiedzieć, że była albo prazupa, albo wybuch, albo że świat stworzyła natura.

Jeśli powie, że zupa, to zapytajmy go, czy widział taką zupę, że mięso samo przyjdzie ze sklepu, ziemniaki i warzywa same się obiorą i pokroją, woda się sama zagotuje, nikt tej zupy nie będzie mieszał, przyprawiał, ani pilnował, a ta zupa ani nie wykipi, ani się nie przypali, ani nie będzie niedobra, tylko wyjdzie właśnie taka, jak powinna wyjść taka zupa według przepisu.

Jeśli powie, że natura, to zapytajmy go, co dokładnie ma na myśli, mówiąc o naturze: słońce, księżyc, góry, ludzi? On wtedy prawdopodobnie powie o ewolucji, która nie jest udowodniona naukowo, bo gdyby była zachowana ciągłość gatunków, to niektóre z nich by nie wyginęły. Tymczasem było kilka łańcuchów wiodących od jakichś małych organizmów, a niektóre z nich zostały przerwane, bo jakieś zwierzęta wymarły. Tymczasem są brakujące ogniwa w teorii Darwina. Tymczasem na końcu tego ostatniego łańcucha jest człowiek, a gdyby to była ciągła ewolucja, to po człowieku też przyszłaby jakaś bardziej rozwinięta forma życia, a pozostałe łańcuchy nie zostałyby przerwane z wyginięciem niektórych zwierząt. Jeśli powie o wybuchu, to to stanowisko jest zgodne ze stanowiskiem Islamu – Allah ? w Qur’anie mówi, co znaczy wg J. Bielawskiego „Potem zwrócił się ku niebu – ono było wtedy dymem (…)” (Sura Fussilat – Wyjaśnione – ajat 11) — ale z tego wybuchu wyszło coś harmonijnego, uporządkowanego, co dobrze funkcjonuje. Możemy go zapytać, czy gdyby pokazali mu zdjęcia jakiegoś budynku, który został zniszczony przez wybuch, a później tego samego budynku, ale odbudowanego i z pięknym ogrodem, to czy on by uwierzył, że ten budynek sam się odbudował, a ogród sam się zasadził, czy może byłby potrzebny architekt, ogrodnik i jacyś wykonawcy. Dlatego Islam zgadza się z tym, że przed stworzeniem świata był wybuch, ale tym wybuchem musiał kierować ktoś, kto wiedział, co się stanie i co z tego wybuchu wyjdzie.

Czyli nie można udowodnić ani teorii o prazupie (czy też zupie kosmicznej), ani o stworzeniu świata przez naturę (ewolucję), ani o niekontrolowanym przez nikogo wielkim wybuchu. Drugi dowód na istnienie Boga może być taki, że większość ludzi w historii świata mówiła, że Bóg jest. Poganie mówili, że to jest wiele bóstw, chrześcijanie, że Trójca, muzułmanie i żydzi, że Bóg jest Jeden – ale wszystkie religie są jednak zgodne co do tego, że jakiś Bóg istnieje. (Tutaj na razie nie przekonujemy tego ateisty, że to jest Jeden Bóg, a nie kilku, dlatego, że najpierw chcemy, żeby on uwierzył w jakiegokolwiek Boga w ogóle, żeby nie mówił, że żadnego Boga nie ma.)

Trzecim dowodem mogą być prorocy i Księgi Boga. Jak człowiek słucha wiadomości albo ogląda dziennik, albo czyta gazetę, to przyjmuje tę wiadomość, którą słyszy czy widzi, za prawdę, chociaż to mówi tylko ta jedna osoba, która prowadzi dziennik albo która napisała artykuł. Więc dlaczego mówić, że wiadomość o istnieniu Boga to kłamstwo, skoro o niej mówiło wiele ksiąg i wielu proroków? Poza tym w tych wszystkich księgach Bóg (w jakiejkolwiek postaci) mówi, że to On stworzył świat, a jeśli to by było kłamstwo, to dlaczego nigdy tego nie powiedział żaden człowiek?

(Tu można jako ciekawostkę dodać, że coś podobnego mówili faraonowie, ale to było kłamstwo, bo gdyby to faraon stworzył świat, to czemu nie rządziłby całym światem, a tylko takim małym Egiptem?)

Czwarty dowód to fakt, że nawet ateiści często wzywają Boga, jak są w niebezpieczeństwie albo jak przytrafi im się ciężki wypadek czy katastrofa. Allah mówi o tym w Qur’anie, co znaczy wg J. Bielawskiego: „Wasz Pan jest Tym, Który dla was pędzi statek po morzu, abyście poszukiwali Jego dobroci. Zaprawdę, On jest dla was Miłosierny! A kiedy dotknie was na morzu nieszczęście, daleko od was są ci, których wzywacie, poza Nim. Lecz kiedy On wyratuje was, wyprowadzając na ląd, wy się odwracacie. Zaprawdę, człowiek jest niewdzięczny!” (Sura Al-Isra – Podróż Nocna – ajaty 66-67).

Są też sytuacje w życiu, kiedy człowiek niewierzący, jak ma zawał albo jak się przewróci i coś złamie, albo jak się czegoś boi, to nie woła „mamo” czy „tato”, tylko woła Boga, żeby On mu pomógł. Na przykład też wielu niewierzących ludzi mówi „o Boże” czy (w Polsce) „o Jezu” albo „o rany boskie” – potem tłumaczą, że zrobili to nieświadomie, ale tak naprawdę to pokazuje, że gdzieś tam głęboko mają wiarę w istnienie takiego czy innego Boga, którego można poprosić o pomoc, kiedy nikt inny im już nie pomoże.

Autor: Abd ul-Karim