29 Bitwy pod Hunajn i At-Ta’if

29.1 Przygotowania nieprzyjaciół islamu

Po zdobyciu Mekki Arabowie zrozumieli, że nie mogą dłużej pozostawać obojętni wobec misji Wysłannika (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i pozostaje im jedynie przyjąć islam lub walczyć. Większość wybrała tę pierwszą opcję, jednak niektóre barbarzyńskie klany zdecydowały się na walkę. Największe znaczenie wśród nich miały plemiona Hawazin i Sakif. Wodzowie tacy, jak Nasr, Dżaszm czy Sad bin Bakr byli zgodni co do tego, że ich duma nie pozwala im przyjąć nowej religii. Wodzem całej armii wrogów islamu został Malik bin Auf an-Nasri, który nakazał wojownikom, by zabrali ze sobą cały swój dobytek, rodziny i bydło. Wszyscy mieli zebrać się w dolinie Awtas na terytorium Hawazin, która leżała około dziesięciu dni drogi od Mekki, niedaleko Hunajn.
Gdy tylko armia rozbiła obóz w Awtas, ludzie zgromadzili się wokół Malika, by dowiedzieć się, jaki ma plan. Był wśród nich stary i doświadczony niewidomy mężczyzna Durajd bin as-Summah, który zapytał:
– W jakiej dolinie się znajdujemy?
– W dolinie Awtas – odpowiedziano mu.
– Jakże to wspaniałe miejsce dla naszych jeźdźców! – powiedział starzec. – Nie jest to ani strome wzniesienie, ani gładka równina. Wytłumaczcie mi jednak, czemu słyszę, jak ryczą osły i wielbłądy, beczą owce i płaczą dzieci?
– Malik bin Auf nakazał, byśmy zabrali nasze majątki, kobiety, dzieci i zwierzęta – odpowiedzieli wojownicy.
Wówczas Durajd zwrócił się do Malika i poprosił go, by ten wyjaśnił, dlaczego podjął taką decyzję. Malik odpowiedział, że nakazał ludziom zabrać wszystko ze sobą, gdyż wierzy, że doda im to odwagi i powstrzyma ich przed ucieczką, ponieważ będą świadomi, że w razie porażki stracą wszystko, co mają. Wtedy Durajd powiedział:
– Przysięgam na Boga, że nie jesteś wodzem, a jedynie zwykłym pasterzem. Czy naprawdę sądzisz, że cokolwiek jest w stanie zatrzymać rozbitych i przerażonych ludzi? Jeśli wygrasz bitwę, nie zdobędziesz niczego więcej, niż miecze i włócznie, jednak jeśli ją przegrasz, doprowadzisz cały swój lud do upadku. Maliku, jeśli ruszysz do walki z tym wszystkim, niczego nie osiągniesz. Lepiej będzie, jeśli starcy, kobiety i dzieci pozostaną bezpieczni w górach. Wtedy młodzi wojownicy będą mogli ruszyć do szarży i zaatakować wroga. Jeśli zwyciężycie, dołączymy do was, jeśli jednak przegracie, nie utracimy wszystkiego i będziemy mieli szansę na ucieczkę.
– Na Boga, nigdy cię nie posłucham! – odparł zaślepiony dumą Malik. – Stałeś się stary i brak ci sił. Ludzie Hawazin pójdą za mną lub przebiję swe plecy mieczem!
– Będziemy ci posłuszni – odpowiedzieli Hawazin. Wówczas Durajd powiedział wierszem:
– Dane mi było dożyć tego dnia, jednak nie mogę powiedzieć, bym czuł z tego powodu radość.
Po tej rozmowie Malik wysłał zwiadowców, by powiedzieli mu, jak liczne i jak dobrze uzbrojone są wojska muzułmanów. Wrócili pobici i poranieni, a gdy zapytał ich, co się stało, odpowiedzieli mu, że widzieli wspaniałych jeźdźców na nakrapianych koniach, jednak przyczyną ich porażki była kłótnia w ich szeregach.
Także Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), do którego doszły wieści o armii wroga, wysłał zwiadowcę. Al-Aslami przekradł się do obozu przeciwników, wmieszał się między nich, poznał ich plany, a następnie udało mu się bezpiecznie powrócić do Wysłannika Boga, by zdać mu raport.

29.2 Muzułmanie wyruszają z Mekki w kierunku Hunajn

Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) opuścił Mekkę szóstego dnia miesiąca szawwal, prowadząc do boju dwanaście tysięcy wojowników. Dziesięć tysięcy z nich brało udział w wyprawie na Mekkę, a dwa tysiące stanowili ci, którzy niedawno przyjęli islam. Namiestnikiem Mekki został Itab bin Usajd, a Prorok pożyczył od klanu Safwana bin Umajji zbroje dla stu ludzi.
W drodze do Hunajn wierni zobaczyli wielkie, zielone drzewo. Arabowie zawieszali na nim broń, składali pod nim ofiary i czcili je jako bożka o imieniu Zat Anwat. Niektórzy spośród nowych muzułmanów z armii Wysłannika (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedzieli:
– Czy nie moglibyśmy skorzystać z błogosławieństa Zat Anwat tak, jak korzystają z nich inni?
– Bóg jest Wielki! – odpowiedział Prorok. – Przysięgam na Tego, w Którego rękach jest dusza Muhammada, że powiedzieliście do mnie to samo, co Izraelici do Mojżesza, kiedy mówili: „Zrób dla nas bożka, takiego jakiego mają tamte ludy”. Zaprawdę, jesteście ignorantami. Zaprawdę, będziecie naśladować złe tradycje pogańskich ludów [192].
Wieczorem ostatniego dnia przed bitwą do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przybył jeden z jeźdźców, który powiedział:
– Wspiąłem się na wzgórza i przedarłem się między szeregami Hawazin, widziałem ich wielbłądy, owce i inne zwierzęta. Zaprawdę, zgromadzili się tam wszyscy Hawazin.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) uśmiechnął się i powiedział:
– Jeśli Bóg pozwoli, jutro wszystko to stanie się naszym łupem.
Wówczas wielu muzułmanów, widząc potęgę własnej armii, zapomniało o pokorze i powiedziało: „Niemożliwe, byśmy zostali pokonani!” Ich słowa bardzo zabolały Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).

29.3 Przebieg bitwy pod Hunajn

W nocy dziesiątego dnia miesiąca szawwal muzułmańska armia dotarła do Hunajn, jednak Malik bin Auf ze swoim wojskiem był tam przed nimi. Rozkazał on swoim ludziom, by zajęli pozycje na zboczach gór nad drogami, prowadzącymi do doliny. Mieli oni zrzucać kamienie na muzułmanów i prowadzić ostrzał z łuków, a następnie zejść na dół, zaatakować ich, rozbić ich szeregi i pokonać przeciwników.
Był jeszcze przedświt, gdy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zaczął przygotowywać wojsko do marszu ku bitwie. Osobiście wyznaczył dowódców i chorążych.

Hawazin atakują

Tuż przed świtem muzułmanie (całkowicie nieświadomi zasadzki) wkroczyli do doliny Hunajn. Nagle zostali zasypani gradem strzał i kamieni, zaraz potem ze wszystkich stron
ruszyły do ataku oddziały nieprzyjaciół. W szeregach armii islamu wybuchła panika. Ludzie krzyczeli, że poganie wykorzystują potężną magię, a Abu Sufjan bin Harb, który niedawno przyjął islam, powiedział: „Wróg będzie ścigał nas aż do Morza Czerwonego”. Muzułmanie zaczęli uciekać z pola walki.
Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zawołał: „Ludzie, wracajcie! Jam jest Wysłannik Boga, jam jest Muhammad, syn Abd Allaha!”, jednak pozostało przy nim jedynie kilku spośród najbliższych towarzyszy. Prorok jednak był nieustraszony. Mocno ściągał wodze swojego wierzchowca, by nie pozwolić mu na ucieczkę, i krzyczał: „Jestem Wysłannikiem Boga i nie ma w tym kłamstwa! Jestem potomkiem Abd al-Muttaliba!” Mimo to Abu Sufjan chwycił za cugle wierzchowca Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) i wołał, że bitwa jest już przegrana i trzeba ratować się ucieczką. To samo mówił stojący tuż obok Al-Abbas. Wtedy Wysłannik Boga zeskoczył z siodła i zawołał: „Boże, ześlij nam Swoją pomoc!” Następnie nakazał Al-Abbasowi, który był znany z donośnego głosu, by zwołał wszystkich muzułmanów, krzycząc tak głośno, jak tylko potrafi. „Gdzie są jeźdźcy?!”, krzyknął Al-Abbas, który później powiedział: „Na Boga, gdy usłyszeli mój głos, zawrócili i pędzili do walki niczym antylopy, kiedy biegną, by ratować swoje młode”.

Powrót muzułmanów do walki

Jeźdźcy zawracali swoje wierzchowce i tłumnie wracali do walki. „Przybywamy, by ci służyć! Przybywamy!”, krzyczeli. Ci, którym konie lub wielbłądy nie chciały być posłuszne, kłuli je ostrzami mieczy i zmuszali do biegu w tę stronę, z której dochodził głos Al-Abbasa. Wkrótce wokół Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) stanęła setka jeźdźców. Wtedy Al-Abbas zaczął nawoływać pomocników, a jako ostatnich – Banu al-Haris al-Chazradż.
Muzułmanie wrócili na pole walki tak szybko, jak wcześniej z niego uciekli. Obie armie starły się ze sobą, aż Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział, że teraz bitwa stała się naprawdę sroga. Następnie wziął do ręki nieco ziemi i cisnął nią w stronę bałwochwalców, mówiąc: „Oby wasze twarze były pohańbione!” Zaraz po tym poganie zaczęli się wycofywać.

Miażdżące zwycięstwo

Po kilku godzinach było jasne, że muzułmanie zwyciężyli. Poległo siedemdziesięciu wojowników z plemienia Sakif, a muzułmanie zdobyli ich broń, wierzchowce i stada zwierząt hodowlanych. Wojownicy wroga uciekali w stronę At-Ta’if, Nachla lub Awtas. Za jednymi z nich ruszyła w pościg grupa zbrojnych pod dowództwem Abu Amira al-Aszariego, jednak wróg był jeszcze silny – muzułmanie zostali rozbici, a sam Abu Amir poległ. Lepiej powiodło się wiernym, którzy ścigali pogan uciekających do Nachla. Tym razem muzułmanie osiągnęli sukces, a w tej walce poległ stary Durajd.
Z okazji zwycięstwa pod Hunajn bóg objawił następujące wersety:
„A Bóg pomógł wam zwyciężyć w wielu regionach, i w dniu Hunajn, kiedy was zadziwiła wasza mnogość. Lecz ona od niczego was nie wybawiła i ziemia stała się dla was zbyt ciasna mimo jej rozległości. Potem odwróciliście się plecami.
Następnie Bóg zesłał Swój spokój na Swojego Posłańca i na wiernych. On zesłał wojska, których nie widzieliście, i ukarał tych, którzy nie uwierzyli. Taka jest zapłata dla niewiernych!” [193]

Łupy

Muzułmanie wzięli do niewoli sześć tysięcy ludzi, zdobyli też dwadzieścia cztery tysiące wielbłądów, ponad czterdzieści tysięcy owiec i cztery tysiące uncji srebra. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) rozkazał, by łupy zgromadzono w Al-Dżirana, a do ich pilnowania wyznaczył Masuda bin Amra al-Ghifariego. Następnie zadecydował, że należy od razu zaatakować miasto At-Ta’if, które było ostatnią w tym rejonie twierdzą przeciwników islamu.
Jeszcze przed wyruszeniem do At-Ta’if pewna kobieta spośród jeńców, Asz-Szajma bin al-Haris as-Sadija, poprosiła, by mogła zobaczyć się z Prorokiem (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Okazało się, że jest ona jego przyrodnią siostrą. Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) od razu dał jej lepsze ubranie, zwrócił wolność i pozwolił, by wróciła do swoich ludzi.

29.4 Oblężenie At-Ta’if

Kampania At-Ta’if była kontynuacją wojny z plemionami Sakif i Hawazin, ponieważ po bitwie pod Hunajn część ich wojowników uciekła właśnie do At-Ta’if, gdzie za murami miasta czekali na muzułmanów. Był wśród nich także Malik bin Auf.
Kiedy zakończono gromadzenie łupów w Al-Dżirana, część armii muzułmańskiej pod dowództwem Chalida bin al-Walida ruszyła na At-Ta’if, natomiast Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) z resztą wojska pomaszerował na Nachla, Karn al-Manzil i Lajja. W Lajja znajdowała się twierdza Malika bin Aufa, którą Prorok nakazał zburzyć, a następnie również skierował się na At-Ta’if, gdzie Chalid bin al-Walid rozpoczął już oblężenie.
Dokładny czas trwania oblężenia nie jest znany. Wiadomo jedynie, że trwało dziesięć do dwudziestu dni. Muzułmanie ostrzeliwali twierdzę, obrońcy nie pozostawali im dłużni, a strzały obu wojsk latały tak gęsto, aż wojownikom zdawało się, że to szarańcza. Wielu muzułmanów zostało rannych, a dwunastu zginęło. Później wierni rozbili obóz na wzgórzu (dzisiaj stoi tam Meczet At-Ta’if), co pozwoliło im wyjść poza zasięg pocisków wroga. Wreszcie Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) rozkazał zbudować katapultę i rozpocząć burzenie murów twierdzy. Nie trzeba było długo czekać, aż w murze powstała wyrwa, przez którą wojownicy mogli wtargnąć do miasta. Muzułmanie ruszyli do ataku, chroniąc się pod drewnianą konstrukcją, którą zamierzali podpalić za murami, jednak zanim je przekroczyli, obrońcy wylali na nich roztopione żelazo, cała konstrukcja stanęła w ogniu, a atakujący zaczęli uciekać. Od razu dostali się pod ostrzał i wielu z nich zostało zabitych, choć niektórym udało się wycofać.
By zmusić obrońców do poddania się, Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nakazał podpalić ich sady owocowe. Wtedy jednak ludzie z plemienia Sakif zaczęli błagać, by okazał im litość na drodze Boga, mając na uwadze łączące ich więzy krwi. Wysłannik Boga nakazał wówczas zaprzestać niszczenia sadów.
Następnie Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) kazał ogłosić, że każdy, kto wyjdzie z twierdzy, by się poddać, będzie bezpieczny. Zdecydowało się na to dwudziestu trzech obrońców. Jeden z nich opuścił się na linie z muru, używając konstrukcji, która normalnie służyła do wydobywania wody ze studni, stąd Prorok nadał mu przydomek Abu Bakra, co znaczy Człowiek z Kołowrotem. Każdemu z nich Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przydzielił jednego z muzułmanów, który pilnować swojego człowieka, ale także opiekować się nim i pomagać mu.
Mury twierdzy były zbyt potężne, by można było wziąć ją szturmem, w spichlerzach wroga było zapasów przynajmniej na rok, a muzułmanie cierpieli z powodu ostrzału oblężonych. Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział wtedy o obrońcach do Nawfala bin Mu’awijji: „Są niczym lis, kryjący się w swej norze – jeśli będziesz na niego czyhał, w końcu go dopadniesz, lecz jeśli go zostawisz, nie zaszkodzi ci”. Potem zadecydował o zwinięciu oblężenia, a do ogłoszenia ludziom tej decyzji został wyznaczony Umar bin al-Chattab, który powiedział im:
– Jeśli Bóg pozwoli, jutro zostawiamy At-Ta’if i wracamy do domów.
Muzułmanom trudno było zaakceptować tę decyzję, więc odpowiedzieli:
– Czy powinniśmy wracać, gdy twierdza pozostaje niezdobyta?
– W takim razie jutro rano spróbujcie wziąć ją szturmem – powiedział Umar.
Tak też się stało. Wojownicy ruszyli do ataku, ale pod gradem strzał musieli się wycofać. Wtedy Umar powtórzył: „Jeśli Bóg pozwoli, jutro zostawiamy At-Ta’if i wracamy do domów”. Tym razem nikt nie protestował i wszyscy zaczęli przygotowania do wymarszu. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) widząc to, uśmiechnął się.
Gdy tylko wojsko ruszyło w drogę powrotną, Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział:
– Powiedzcie: „Powracamy, okazujemy skruchę, oddajemy cześć naszemu Panu i Jego wychwalamy”.
Następnie powiedział: „Boże, poprowadź do islamu plemię Sakif”.

29.5 Podział łupów w Al-Dżirana

Przed rozpoczęciem podziału zdobyczy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pozostał w Al-Dżirana przez dziesięć nocy. Miał nadzieję, że Hawazin okażą skruchę, nawrócą się i przyślą wiadomość o przyjęciu islamu (wówczas odzyskaliby wszystko, co stracili), jednak kiedy nie przybył od nich żaden poseł, zaczęto dzielić łupy. Najwiekszą część zdobyczy Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przyznał Kurajszytom i Beduinom, którzy niedawno przyjęli islam.
Abu Sufjan bin Harb otrzymał sto wielbłądów i czterdzieści uncji złota, a mimo tego wszystkiego pytał jeszcze: „A gdzie są łupy należne mojemu synowi Jazidowi?” Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) dał więc Jazidowi tyle samo, ile jego ojcu. Jednak Abu Sufjan dalej pytał: „A gdzie są łupy należne mojemu synowi Mu’awijji?” Wysłannik Boga dał Mu’awijji taką samą zdobycz, jaką przyznał jego ojcu i bratu. Hakim bin Hizam otrzymał sto wielbłądów, ale żądał więcej, więc otrzymał jeszcze drugie tyle. Safwan bin Umajja [194] dostał natomiast trzysta wielbłądów – na początku miał otrzymać sto, ale również prosił o więcej. Innym przywódcom kurajszyckim i beduińskim przyznano po sto, pięćdziesiąt lub czterdzieści wielbłądów.
Ludzie zaczęli mówić, że: „Muhammad musi być bogaty, skoro hojnie naradza innych”, więc do Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przychodzili następni i następni, mając nadzieję na jak największy udział w łupach. Niektórzy Beduini byli tak zachłanni, że odebrali Wysłannikowi Boga jego własne ubrania! Wysłannik (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział wtedy: „Ludzie, zwróćcie mi moje ubranie! Przysięgam na Tego, w Którego rękach spoczywa moja dusza, że jeśli miałbym tyle wielbłądów, ile drzew Tihamy, to oddałbym wam wszystkie. Wiecie przecież, że nie jestem skąpy i nigdy nie kłamię. Ludzie, przysięgam na Boga, że nie otrzymałem więcej niż jedną piątą tego, co wy otrzymaliście, a nawet ta jedna piąta powróciła do was”.
Zaraz po przydzieleniu łupów nowym muzułmanom Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) nakazał, by Zajd bin Sabit przeliczył resztę łupów, a następnie zwołał pozostałych. Piesi wojownicy otrzymali po cztery wielbłądy i czterdzieści owiec, zaś jeźdźcy po dwanaście wielbłądów i sto dwadzieścia owiec.

Żal pomocników

Łupy zostały rozdzielone mądrze, a ich podział pokazuje dalekowzroczność Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Faktem jest, że wielu ludzi prawdę poznaje jedynie drogą żołądka, a nie rozważań i intelektu. Ci ludzie poznają islam dopiero wtedy, gdy zaspokojone będą ich pragnienia.
Niestety wielu ludzi nie pojęło mądrości Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Od razu zaczęły się narzekania. Szczególnie źli byli pomocnicy, ponieważ nie otrzymali nic, chociaż pod Hunajn powrócili do Proroka jako jedni z pierwszych, by już do samego końca dzielnie walczyć. Teraz musieli przyglądać się ludziom obładowanym skarbami, gdy sami pozostali z pustymi rękoma.
Według relacji Ibn Ishaka, niektórzy z nich byli tak rozzłoszczeni, że nawet mówili nieprzyjemne rzeczy o Proroku (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Wreszcie Sad bin Ubada powiedział o tym Wysłannikowi Boga.
– O Wysłanniku Boga – powiedział Sad – kilku pomocników ma do ciebie żal, gdyż pominąłeś ich przy rozdzielaniu łupów, zaś hojnie obdarowałeś Kurajszytów i Beduinów.
– Sadzie, a ty co o tym sądzisz? – zapytał Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
– Przecież wiesz, Wysłanniku Boga, że jestem jednym z nich – odparł Sad.
– Zwołaj więc swoich ludzi – polecił Prorok.
Sad zrobił to, o co poprosił go Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Oprócz pomocników przyszli także inni muzułmanie, a Sad pozwolił pozostać jedynie emigrantom. Następnie oznajmił Prorokowi: „Pomocnicy zebrali się i wciąż czują żal z powodu twoich zarządzeń”. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wyszedł do nich, dziękował Bogu i wychwalał Go, a następnie powiedział:
– Słyszałem, że gniewacie się na mnie. Czyż nie przyszedłem do was, gdy nie znaliście prawdy, a Bóg was poprowadził, gdy byliście biedni, a Bóg was wzbogacił, gdy zwalczaliście się wzajemnie, a Bóg zmienił wasze serca i dziś się kochacie?
– Bóg i Jego Wysłannik są lepsi i bardziej łaskawi – odpowiedzieli.
– Co powstrzymuje was przed udzieleniem szczerej odpowiedzi Wysłannikowi Boga? – zapytał Prorok.
– Wysłanniku Boga, jaka powinna być nasza odpowiedź, jeśli do Pana i Jego Wysłannika należy wszelkie dobrodziejstwo i łaskawość? – zapytali.
– Na Boga, wasza odpowiedź była czystą prawdą ale zaświadczę o prawdzie waszymi słowami: „Przyszliście do nas odrzuceni i oszukani, a my was przyjęliśmy. Przyszliście do nas bezbronni, a my was ochroniliśmy. Byliście banitami, a my udzieliliśmy wam schronienia. Byliście biedni, a my daliśmy wam zaopatrzenie”. Pragniecie rzeczy tego świata, których muszę użyć, by pozyskać serca tych, których wiara jest słaba. Czy nie wystarcza wam to, że gdy inni zabierają ze sobą wielbłądy i owce, wy zabieracie ze sobą Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).? Na Tego, w Którego dłoniach spoczywa moja dusza, gdyby nie hidżra, byłbym jednym z pomocników. Gdyby ci ludzie poszli jedną drogą, a pomocnicy inną, poszedłbym z pomocnikami. Boże, obdarz Swoim miłosierdziem pomocników, ich dzieci i wnuki.
Słysząc to, wszyscy zaczęli płakać i zapewnili, że są zadowoleni z takiego podziału łupów, jaki zarządził Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Później zgromadzeni zaczęli się rozchodzić.

Delegacja Hawazin

Zaraz po zakończeniu podziału łupów przybili oczekiwani wcześniej posłańcy od plemienia Hawazin. Czternastu mężczyznom, wśród których był przybrany wuj Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), przewodził Zuhajr bin Sard. Prosili, by muzułmanie oddali im chociaż część zdobyczy. Ich słowa wzruszyły Wysłannika Boga, który powiedział:
– Widzicie, co mam ze sobą. Szczere słowa są cenione przeze mnie najbardziej. Powiedzcie więc, czego pragniecie bardziej: waszych majątków, czy waszych kobiet i dzieci?
– Niczego nie przekładamy ponad więzy krwi – odpowiedzieli.
Po odprawieniu południowej modlitwy Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział:
– To, co należy do mnie i do Banu Abd al-Muttalib, należy do was. Poproszę wszystkich moich ludzi, by zwrócili wam to, co straciliście.
Emigranci i pomocnicy powiedzieli, że zwrócą swój udział w łupach, jednak inni odmówili oddania tego, co zostało im przyznane. Byli między nimi Al-Akra bin Habis (wódz Banu Tamim), Ujajna bin Hisn (wódz Abu Fazra), Al-Abbas bin Mirdas (wódz Banu Salim). Ludzie z Banu Salim nie zgodzili się jednak ze swoim przywódcą i powiedzieli:
– Nasze łupy oddajemy Wysłannikowi Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
– Podważacie moją pozycję! – odparł Al-Abbas, a wtedy Prorok Muhammad (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział mu:
– Ci ludzie przyszli do ciebie jako muzułmanie. To z ich powodu opóźniałem rozdzielanie łupów. Ponadto dałem im wybór między ich rodzinami a majątkami i wybrali swoje rodziny. Zatem jeśli któremuś z członków twojego plemienia został przydzielony ktoś z ich rodzin, to nie powstrzymuj go, jeśli zechce go zwrócić. Co zaś tyczy się tych, którzy nie będą chcieli zwrócić im ich kobiet i dzieci, również muszą to zrobić, ale otrzymają sześć razy większe łupy po następnej bitwie, którą Bóg pozwoli nam wygrać.
– Zwracamy im wszystkich dla sprawy Wysłannika Boga – oznajmili ludzie.
– Teraz nie wiemy kto zgadza się naprawdę, a kto tylko przytakuje reszcie – powiedział Wysłannik Boga. – Wróćcie do siebie, a ja będę oczekiwał waszych wodzów, którzy mają poinformować mnie o waszych decyzjach.
Ostatecznie wszyscy zgodzili się uwolnić jeńców z plemienia Hawazin, jedynie Ujajna bin Hisn nie chciał uwolnić starszej kobiety, która wcześniej została mu przydzielona. Wkrótce jednak jego serce również zmiękło i dał jej wolność. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) podarował każdemu z uwolnionych jeńców nowe ubranie.

29.6 Umra i powrót do Medyny

Po zakończeniu rozdzielania łupów w Al-Dżirana Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) ubrał się w strój pielgrzyma i ruszył w kierunku Mekki, by odprawić mniejszą pielgrzymkę. Po niej wrócił do Medyny, a zarządcą Mekki mianował Itaba bin Usajda. Do Medyny przybył pod koniec miesiąca zu al-kada w ósmym roku hidżry. Muhammad al-Ghazali skomentował jego powrót tymi słowami: „Jak bardzo różnią się czasy zwycięstwa, gdy Bóg uhonorował muzułmanów zdobyciem Mekki, od czasów, gdy Muhammad (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) przybył do tego miasta osiem lat wcześniej!”
Gdy Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) po raz pierwszy wkraczał do Medyny, był ścigany i poszukiwany przez bałwochwalców. Szukał wtedy bezpiecznego schronienia. Był samotny i brakowało mu towarzyszy. Lud Medyny powitał go z otwartymi rękoma, podarował mu nową siedzibę, wspomógł go i przyjął światło islamu, które zostało mu zesłane. Pomocnicy poświęcili się dla niego i nie obawiali się wrogości innych plemion. Miasto, które wtedy przyjęło go jako emigranta, teraz witało go jako zwycięskiego zdobywcę i pana Mekki, która wyzbyła się dawnej pychy i ignorancji, by stać się dumą islamu, a Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wybaczył jej mieszkańcom wszystkie błędy i dawne przewinienia.

29.7 Zapraszanie do islamu

Po powrocie z wyprawy At-Ta’if i umry Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) pozostał w Medynie, gdzie przyjmował delegacje od różnych plemion. W tym czasie Prorok wysyłał także we wszystkie regiony Arabii ludzi nawołujących do islamu, ale także wywiadowców, choć ci, którzy byli zbyt dumni na to, żeby przyjąć nową religię, słabli z dnia na dzień. Do innych plemion wyjeżdżali także nauczyciele religii, zarządcy czy poborcy zakat.
Oto lista wysłanych przez Proroka (w nawiasach nazwy plemion, klanów bądź regionów, do których zostali wysłani):
– Jazid bin Husajn (Aslam i Ghifar);
– Abbad bin Biszr al-Aszhali (Sulajm i Muzajna);
– Rafi bin Mukajs (Dżuhajna);
– Amr bin Al-As (Banu Fazara);
– Ad-Dahhak bin Sufjan (Bani Kilan);
– Baszir bin Sufjan (Bani Kaab);
– Ibn Al-Lutabija al-Azdi (Bani Dubjan);
– Ibn Abi Umajja i Al-Aswad al-Ansi (Sana);
– Zijad bin Labid (Hadramaut);
– Adi bin Hatim (Taj i Banu Asad);
– Malik bin Nuwajra (Banu Hanzala);
– Az-Zabrakan bin Badr i Kajs bin Asim (Banu Sad);
– Al-Ala bin al-Hadrami (Bahrajn);
– Ali bin Abi Talib (Nadżran).
Niektórzy z nich zostali wysłani jeszcze w miesiącu muharram siódmego roku hidżry, inni później. Mieli oni pozostać wśród plemion, do których ich posłano, aż wszyscy ich mieszkańcy przyjmą islam.

29.8 Mniejsze wyprawy wojenne

Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) wysłał również kilka pomniejszych ekspedycji wojskowych. Miały one na celu poprawę bezpieczeństwa i ochronę wiernych przed agresją nielicznych pozostałych bałwochwalców. Przedstawimy listę tych ekspedycji, które zostały wysłane w dziewiątym roku hidżry.

Wyprawa Ujajny bin Hisna al-Fazariego

Ujajna na czele pięćdziesięciu jeźdźców, z których żaden nie był ani emigrantem, ani pomocnikiem, został wysłany na tereny Banu Tamim, którzy namawiali inne plemiona do buntu lub odmowy płacenia podatków. Muzułmanie jechali nocą, a ukrywali się w dzień, dzięki czemu udało się zaskoczyć wroga, który został zaatakowany i rozbity, a do niewoli trafiło jedenastu mężczyzn, dwadzieścia kobiet i około trzydziestu chłopców. Po powrocie do Medyny zamieszkali oni w domu Ramli bint al-Haris.
Po tym wydarzeniu Banu Tamim wysłali do Medyny dziesięciu swoich przywódców, którzy spotkali się z Wysłannikiem Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo). Przemówienie wygłosił najlepszy mówca spośród nich, Utarid bib Hadżib. Gdy skończył, Prorok poprosił znanego mówcę muzułmańskiego, Sabita bin Kajsa bin Szammasa, by ten odpowiedział. Z kolei jeden z ludzi Banu Tamim wygłosił wiersz, w którym wychwalał swoje plemię, a odpowiedział mu, również wierszem, Hasan bin Sabit. Gdy skończył się ten poetycki pojedynek, Al-Akra bin Habis spośród Banu Tamim powiedział: „Ich orator jest bardziej elokwentny od naszego, a ich poeta układa lepsze wiersze niż nasz poeta. Ich głosy i słowa przewyższają nasze”.
Zaraz po tym wszyscy przyjęli islam, a Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) dał im zaopatrzenie i kazał zwrócić ich kobiety i dzieci.

Wyprawa Kutaby bin Amira

Oddział dwudziestu wojowników (którzy musieli podzielić się dziesięcioma wielbłądami) został wysłany do pewnego miejsca niedaleko Turba. Doszło do potyczki, w której obie grupy walczyły zawzięcie i żadna nie chciała ustąpić. Ostatecznie muzułmanie powrócili do Medyny jako zwycięzcy (choć ponieśli niewielkie straty), prowadząc z sobą kobiety pokonanych, ich wielbłądy i owce.

Wyprawa Alkamy bin Mudżazziza al-Mudladżiego

Trzystu wojowników zostało wysłanych w okolice Dżeddy w miesiącu rabi al-achir. Mieli oni rozbić grasującą na wybrzeżu bandę złożoną głównie z Abisyńczyków, którzy napadali na statki i rabowali kupców. Muzułmanie przeprawili się na wyspę, która była kryjówką rozbójników, jednak nie doszło do walki, ponieważ tamci zdążyli uciec.

Wyprawa Alego bin Abi Taliba

Oddział pod dowództwem Alego wyruszył w miesiącu rabi al-awwal, a liczył stu pięćdziesięciu zbrojnych, przy czym stu z nich jechało na wielbłądach, a pozostali konno. Czarną chorągiew z białym tekstem wyznania wiary niósł Ali. Zadaniem wyprawy było zniszczenie bożka plemienia Taj zwanego Kullus. Doszło do potyczki, po której muzułmanie zagarnęli wielbłądy i owce przeciwników, a przywódca Taj Adi bin Hatim uciekł do Asz-Szam (jego siostra dostała się do niewoli). W drodze powrotnej muzułmanie podzielili łupy między siebie, a najlepszą część zostawili dla Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo).
Po przybyciu do Medyny stara siostra Adiego bin Hatima poprosiła Proroka (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) o litość, mówiąc:
– Wysłanniku Boga, mój ojciec nie żyje, brat jest daleko, a ja jestem zbyt stara, by pracować. Okaż mi litość, a Bóg będzie dla ciebie łaskawy.
– Kim jest twój brat? – zapytał Prorok.
– Jest nim Adi bin Hatim – odpowiedziała staruszka.
– Czyż to nie on zbiegł moim ludziom? – spytał Prorok.
Na tym rozmowa się zakończyła. Nazajutrz kobieta znowu przyszła do Wysłannika Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo), ale dopiero kolejnego dnia Prorok dał jej zaopatrzenie i uwolnił ją. Przy rozmowie był obecny Ali, który doradził kobiecie, by poprosiła jeszcze o wierzchowca. Staruszka poszła za jego radą i dostała to, o co prosiła. Następnie udała się do Asz-Szam, gdzie spotkała swojego brata i powiedziała mu: „Wysłannik Boga obdarował mnie hojniej niż twój ojciec. Dlatego też musisz się z nim spotkać, czy chcesz, czy nie, czy będziesz bezpieczny, czy nie”.
Adi rzeczywiście pojechał do Medyny, gdzie Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zaprosił go do swego domu. Gdy tylko usiedli, Prorok zaczął wychwalać Boga i dziękować Mu, a następnie zapytał:
– Dlaczego uciekłeś? Czy uciekałeś, byś nie musiał zaświadczyć o tym, że Bóg jest Jeden? Czy znasz jakiegoś bożka poza Bogiem Jedynym?
– Nie – odparł Adi.
– Więc uciekłeś, by nie słyszeć, jak ludzie wołają „Bóg jest Wielki”? Czy znasz kogoś większego od Boga?
– Nie – odpowiedział Adi. Wtedy Prorok powiedział:
– Na żydach ciąży przekleństwo Boże, a chrześcijanie zboczyli z drogi prostej.
– Jestem muzułmaninem i wierzę w Boga Jedynego – powiedział wtedy Adi, a Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział, by zamieszkał on w domu jednego z pomocników. Później Adi spotykał się z Wysłannikiem Boga każdego dnia rano i wieczorem.
Według relacji Ibn Ishaka Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) zaprosił Adiego do swojego domu, a gdy obaj usiedli, powiedział:
– Czyż nie byłeś więziony w sidłach niewiary?
– Tak.
– Czyż nie otrzymywałeś czwartej części z łupów twoich ludzi?
– Tak.
– Wiesz, przecież, że twoja religia tego zabrania.
– Na Boga – odpowiedział Adi – powiedziałeś prawdę.
Później Adi powiedział: „Wiedziałem wtedy, że był on prawdziwym prorokiem Boga, gdyż wiedział to, czego nikt inny nie mógł wiedzieć”.
Według innej relacji, Prorok (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział wtedy:
– Adi, przyjmij islam, a będziesz bezpieczny.
– Ale ja wyznaję inną religię – odparł Adi.
– Znam ją lepiej od ciebie – odpowiedział Prorok.
– Naprawdę znasz moją religię lepiej niż ja? – zapytał z niedowierzaniem Adi.
– Tak. Czyż nie popełniłeś aktu niewiary, przyjmując czwartą część z łupów zdobytych przez twoich ludzi? Coś takiego jest surowo zakazane w twojej religii.
Adi miał powiedzieć o tej rozmowie: „Wtedy już wiedziałem, że jest on prawdziwym prorokiem”.
Przekazał Al-Buchari, że znacznie później Adi powiedział:
„Gdy przebywaliśmy razem z Prorokiem, przyszedł do niego pewien mężczyzna i poskarżył się, że napadli go rozbójnicy. Wysłannik Boga (niech będzie z nim pokój i błogosławieństwo) powiedział: Adi, czy byłeś kiedykolwiek w Al-Hira? Jeśli pożyjesz wystarczająco długo, zobaczysz kobietę obawiającą się jedynie Boga, która będzie jechała na wielbłądzie z Al-Hira, by dokonać okrążenia Kaby. Jeśli pożyjesz wystarczająco długo, zdobędziesz skarby Chosroesa, syna Hurmuza. Jeśli pożyjesz wystarczająco długo, zobaczysz, jak pieniądze będą rozdawane, aż w końcu nikt nie będzie chciał ich przyjąć [195]. Teraz jest tu kobieta, która pielgrzymowała z Al-Hira do Kaby, a ja byłem wśród tych, którzy zdobyli skarby Chosroesa, syna Hurmuza. Na Tego, który trzyma w Swym ręku moją duszę! Trzecia kwestia również się spełni, skoro powiedział tak Wysłannik Boga”.


192 Jest to przestroga dla wszystkich muzułmanów. Nie powinniśmy naśladować innowierców w ich praktykach religijnych, gdyż jest to rodzaj bałwochwalstwa i forma niewiary (przyp. tłum.).
193 Koran, 9:25-26.
194 Oznacza to, że Safwan został zawrócony z drogi do Jemenu (przyp. red. pol.).
195 Sens tej wypowiedzi jest następujący: Na drogach będzie tak bezpiecznie, że kobieta będzie mogła samotnie podróżować z Al-Hira do Mekki; muzułmanie pokonają Persów i zdobędą skarby ich króla; nie będzie biednych ludzi, którzy potrzebowaliby jałmużny (przyp. red. pol.).

<<<Poprzedni rozdział]  [Spis treści]  [Następny rozdział>>>